To była jedna z tych
podróży, o których mówi się, że jest spełnieniem marzeń. Wiem. „Podróż marzeń” - brzmi idiotycznie
(kolejny frazes), ale tak było. Naprawdę. To co zobaczyliśmy przeszło nasze
najśmielsze wyobrażenia. Nie tylko znaleźliśmy „świetego Graala”, ale również
ludzi, którzy przyjęli nas jak starych przyjaciół.
|
Dom pp. Bourbonnais w Dicy, widok z Parku, w tle widać dach la Fabuloserie |
Jechaliśmy tam skuszeni tajemniczą aurą, którą to miejsce
jest spowite i… legendą. Andrzej koniecznie chciał zobaczyć Karuzelę Piotrusia
(le Manège de Petit Pierre), ja – marzyłem o Bourrages (wypchane „lalki”) Francis’a Marchall’a. Kiedy je zobaczyliśmy odebrało nam mowę. „La
Fabuloserie – marzenie, które stało się
rzeczywistością”
– napisała w sprezentowanej Andrzejowi książce Caroline – wdowa po Alain’ie
Borbonnais
.
|
Andrzej Kwasiborski, ja i Caroline Borubonnais, Zbych Chlewiński - pierwsze spotkanie na wystawie z kolekcji AK w Muzeum znajdującym się w dawnym Opactwie St Germain w Auxerre. |
Koniec początki i początek końca
W historii art brut istotne jest jedno nazwisko: Jean
Dubuffet (nazywany przez mnie Papa Brut).
Ale nie byłoby historii art brut, gdyby nie „prehistoria” (pierwsza połowa XX
wieku) związana z takimi nazwiskami jak:
dr
Gaston Ferdière, dr Hanz Prinzhorn, Cesare
Lambroso,
dr
Auguste Marie
, Marcel
Reja vel. dr Meunier
, dr Walther Morgenthaler
.
Również finał historii kolekcji art brut (do momentu
przekazania jej Lozannie) byłby inny, gdyby nie Alain Bourbonnais – architekt,
kolekcjoner oraz – od 1971 roku -
przyjaciel Jeana Dubuffeta, twórca la
Fabuloserie – świątyni marzeń, wyobraźni i emocji – jak sam o niej mówił. Już w latach 60. XX w. Alain zbierał różne,
znalezione przedmioty, stare tabliczki rzemieślników, przedmioty wotywne i
obiekty służące do praktykowania kultu na wsiach.
de l’imagination, de l’émotion.
On n’en ressort pas comme on y est entré.
W latach 1972 – 1982 założone przez niego Atelier Jacob było
jedynym miejscem w Paryżu, gdzie można było oglądać sztukę Brut, a Alain
Bourbonnais - jedynym człowiekiem we
Francji, który miał dostęp do kolekcji Jeana Dubuffeta – czekającej na Wielkie
Otwarcie swojego muzeum w Lozannie.
Po dziesięciu latach intensywnej działalności Atelier Jacob zostało
zamknięte, a w 1983 roku w Dicy
Alain Bourbonnais otworzył dla publiczności „Jaskinię Ali-Baby” jak powiedział
o la Fabuloserie Michael Ragon.
My odwiedziliśmy je w słoneczne popołudnie 18 styczniu 2014 roku.
|
Alain Bourbonnais i Petit Pierre, 1983 |
Niezwykłe spotkanie
To był ostatni punkt naszego czterodniowego pobytu we
Francji, najbardziej wyczekiwany i najbardziej niepewny. Mieliśmy za sobą paryską wystawę z okazji 25
lat czasopisma RAW VISION (o której później) w Halle Saint Pierre (galerii u
podnóża Bazyliki Sacre-Coeur), wizytę w Galerii Christiana Bersta i otwarcie
wystawy z kolekcji Andrzeja Kwasiborskiego w Auxerre, którą udało się
zorganizować dzięki staraniom Eugenie Jan – plastyczce i koordynatorce rocznego
projektu wymiany artystycznej pomiędzy Płockiem a Auxerre p.t. „Razem /
Ensemble.” Pomoc Eugenie była ogromna i bezinteresowna. Mimo nakładu pracy
związanego z organizacją wystawy skontaktowała się z rodziną Bourbonnais i
nakłoniła ich do przyjazdu z Paryża do Auxerre. Trzeba pamiętać, że była zima. La
Fabuloserie jest wtedy zamknięta (otwarta między 1 kwietnia a 1 listopada).
Przyjechała Caroline Bourbonnais wraz z córką Sophie i jej mężem Markiem.
|
Marek, Andrzej, Sophie, Iwonka i Caroline, 18 stycznia 2014 w Parku pp. Bourbonnais |
Od samego początku kontakt był niezwykle intensywny i przyjacielski.
Po otwarciu wystawy szybko poszliśmy na
obiad i ruszyliśmy do Dicy. Zwiedzanie
zaczęliśmy od końca, od Parku. Choć dzień był piękny, słoneczny, należało
pamiętać, że to styczeń i szybko się ściemnia. Dlatego gospodarze zaproponowali
nam teren po drugiej stronie muzeum. Alain kupił go, gdy kolekcja się rozrastała,
choć były tu same chaszcze i podmokłe ziemie.
Marek żartuje, że mieszkanie w sąsiedztwie Alaina było
niebezpiecznie ponieważ kupował wszystko co otaczało jego dom.
|
Atelier Alaina Bourbonnais |
|
Dom pp. Bourbonnais (widok z ulicy) |
Przez piękny XVI-wieczny domek przeszliśmy do ogromnego
ogrodu ze stawem pośrodku i atelier Alaina Bourbonnais (sam je zaprojektował i
nadzorował budowę, podobno plany malował robotnikom na ziemi patykiem) z jednej
a karuzelą Piotrusia z drugiej strony.
Karuzela Piotrusia
Fantastyczny widok. Rozmawiając idziemy po woli, jest
kilkanaście stopni a słońce pali jak w kwietniu.
Mijamy metalowe „Wiatrowskazy” (Girouettes) Jean'a Bertholle’a
i „Małą Afrykę” (la petite Afrique) z betonu Jules Damloup’a, blaszanego Łosia Alpo i cementową parkę
Roberto Vassalo zwanego Vlo. Ławeczka.
Chwila na zdjęcie i dochodzimy do szopy, za którą jest wejście do Karuzeli
Piotrusia. Szopa to warsztat, w którym są naprawianie elementy z karuzeli.
|
Jean Bertholle |
|
Jules Damloup |
Na drzewie tabliczki własnoręcznie wykonane przez Petit
Pierre’a „Zakazane dla samochodów”, „Zabronione dla psów, bardzo proszę”. Dalej na siatce: „Wejście 15 do 20 osób”,
„Karuzela od 15 do 19 godziny”. Z boku
zdjęta tabliczka z napisem: „Karuzela działa w każdą niedzielę od 15 h do 19 h jest zabronione przyjeżdżać z
wizytą do Karuzeli w inne dni tygodnia, nawet w sobotę, bardzo proszę 1974”
|
Mechaniczna akuszerka do cieląt Pierre'a Avezard'a |
|
Płot otaczający Karuzelę. Prawda, że malowniczy :-) |
To tu Karolina pokazuje nam jedno z wielu urządzeń, które wymyślił Pierre Avezard
-
mechaniczną akuszerkę - maszynkę do
wyciągania cieląt z brzuchów matek. Dotknięty zespołem Franceschettiego-Kleina
,
głuchoniemy od urodzenia Pierre Avezard zwany Piotrusiem (Petit Pierre) przez
całe życie wypasał krowy. Jego
inteligencja i kreatywność objawiła, gdy skonstruował dla swego gospodarza
dystrybutor pożywienia dla krów
,
a dla siebie podwieszane łóżko (miało go chronić przed złośliwościami kolegów).
Swój najsłynniejszy wynalazek „karuzelę Piotrusia” zaczął budować w 1937 roku w
stodole gospodarza. Przez 40 lat, w wolnych od pracy chwilach, zbierał wszystko
czego ludzie chcieli się pozbyć: puszki, kawałki metalu, drewna , opony i
przerabiał je w niezwykłą machinę.
|
Pierre Avezard i jego krowy |
Swoją karuzelę wyposażył
w panel kontrolny zasilany przez mały silnik elektryczny, który poprzez
system pasów i przekładni uruchamiał „scenki rodzajowe” w różnych miejscach
karuzeli. Bohaterem tych przedstawień był często sam Petit Pierre. Jego
metalowa figurka występuje m.in. w scenie balu na wsi, gdzie tańczy ze swoją ulubioną
krową.
|
Panel sterowania karuzeli |
Widząc rosnące dzieło szef Avezarda dał mu mały kawałek
ziemi i domek, przy którym wkrótce Piotruś postawił drewnianą, wyrastającą
ponad 23 metry w górę, wieże Eiffel’a. Pod koniec lat 60. XX wieku „Karuzela
Piotrusia” stała się lokalną atrakcją, odwiedzaną w każdą wiosenną i letnią
niedzielę przez całe rodziny z wioski i okolic.
Przyjeżdżali również goście z Paryża i innych miast Francji, a także z Holandii
i Anglii. Zdarzało się, że pod płotem stało 60, 70 samochodów, a przed wejściem
czekały setki chętnych do zwiedzenia.
|
Lecą samoloty |
|
Mina Jędrusia bezcenna :-) |
|
Jest też czołg |
|
"Spójrz! Elektryczna krowa!" |
|
Zagłębiam się |
|
"Jest zabronione przyjeżdżać z wizytą do Karuzeli w każdy inny dzień tygodnia, dziękuję" |
|
Malarnia Piotrusia. To tu odnawiał swoje zabawki. |
|
Zakątek relaksacyjno - regeneracyjny |
Karuzela często gościła ekipy telewizyjne. Jeden z
dokumentów („Petit Pierre”) nakręcony przez Emmanuela Clot w 1980 roku zdobył
nawet Cezara na Festiwalu w Cannes (najlepszy krótki metraż) i był nominowany
do amerykańskiego Oskara. Powstała też
książka dla dzieci i dwie sztuki teatralne. Jedna z nich autorstwa kanadyjki z
Quebecu Suzanne Lebeau w reż. Maud Hufnagel (premiera w 2002 roku w Montrealu)
odniosła ogromny sukces; ponad 200 przedstawień w Kanadzie, Francji,
Szwajcarii, Hiszpanii i Meksyku i adaptacja na język chiński.
|
Jakby życie zamarło |
|
Wieża Eiffle'a wg Petit Pierre'a |
W 1970 roku Karuzela liczyła kilkaset obiektów (figur postaci, pojazdów, zwierząt,
maszyn rolniczych) z pomalowanego metalu i skomplikowany systemem mechanicznych
przekaźników, którymi Petit Pierre, siedzący w budce uruchamiał, m.in.: bicze
wodne, polewając zaskoczonych, zbyt ciekawych, gości. Z czasem Piotruś, który
osiągnął już wiek 70 lat, podupadł na zdrowiu. Opuszczona Karuzela zaczęła
popadać w ruinę, niszczona przez pogodę (woda, rdza i wiatr, który przewrócił
wieżę Eiffle’a) oraz wandali. Piotruś uruchomił ją ostatni raz 25 sierpnia 1985
roku. Miał wtedy 75 lat i od kilku lat przebywał już w Domu Opieki w Jargeau. Na
domiar złego zaplanowano w tym miejscu autostradę. Wtedy Caroline’a i Alain
Bourbonnais wraz z grupą wolontariuszy zdemontowali, przetransportowali Karuzelę
w Dicy, ponad 100 km od miejsca, gdzie stała pierwotnie. Ponowne jej otwarcie
nastąpiło w 1989 roku, rok po śmierci Alaina Bourbonnais.
Marek uruchamia machinę. Hałas jest niesamowity. Nie
wiemy, gdzie mamy patrzeć. Wszystko robi ogromne wrażenie. Samoloty latają po
niebie, metalowe figurki zaczynają się poruszać, kury dziobią zboże, krowy się kręcą,
ciuchcia pędzi, jadą samochody i rowery, pracują rolnicze maszyny.
Często pojawią się tabliczki z napisami (z błędami): „Patrz jak czas płynie” przy zegarze, „Zobacz
jak ludzie jedzą”, „Patrz na elektryczną krowę” – to tu krowa podnosiła ogon i
sikała na widzów, a nieopodal samoloty zrzucały bomby.
|
Arka Noego Camille Vidal |
|
Adam i Ewa Camille Vidal |
Oszołomieni idziemy dalej. Mijamy czerwony mur wykonany
przez Alaina jako tło dla motywów roślinnych i medalionów z tłuczonych talerzy
wykonanych przez Francois Portrat’a (którego zobaczymy jeszcze w budynku la Fabuloserie)
oraz dla cementowych postaci Camille Vidal (Arka Noego). Camille (1884-1977) pracował w cementowni od 15 roku
życia, a następnie jako kamieniarz w Agde. Będąc już na emeryturze lubił
czytać w „Midi Libre” krótkie komiksy o
profesorze Numbusie.
Szalony profesor był pierwszą postacią którą wyrzeźbił w zbrojnym cemencie, a potem
powstały kolejne: sąsiedzi z Agde, a także jego idole; Pepone i Don Camillo,
Churchill, Clemenceau, Adam i Ewa czy Jane Mansfield w bikini.
Wreszcie dochodzimy do ogromnej dekoracji, którą można zobaczyć w krótkometrażowym
filmie „Turbulent’s Band” (1977). Od początku lat 70. XX
wieku „Niesforni” („Turbulents”) stają się głównym celem aktów twórczych Alaina
w Dicy. Tworzył je w wolnym czasie. Stanowiły
próbę połączenia rzeźby, obrazu, dźwięku, ruchu, w jednym, totalnym, dziele,
które zawierałoby w sobie reżim baletu i szaleństwo jarmarcznej karuzeli. Tworzy
je z odpadów, takich jak puszki, kości, resztki tkanin, koronki i pióra, które
przywiązuje do drucianego stelaża pokrytego pomalowanym papierem. Powstały fantastyczne
postacie, czasem kilkumetrowe. Są one sterowane poprzez mechanizmy, które
nadają im dziwny, „urywany” ruch powodując „piekielny” hałas i przypominają gigantyczne zabawki. Można nimi sterować od
środkach. Są gotowe do tworzenia teatru. Bourbonnais mówił o nich „plemię” i
marzył, aby wystąpiły w burleskowej operze – le BEC, czyli Baroque Erotique
Contemporain (Współczesny Erotyczny Barok).
|
Dekor do Turblent's Band |
Udaje mu się nakręcić z nimi w
sumie trzy filmy – „Turbulent's Band”, „Tricyclo” (kolejny krótki metraż
z udziałem 8, prawdziwych, kobiet i jednego „Niesfornego”) oraz „Osso Bouco
handlarz koronek”. Dziś „Niesforni”
siedzą w wielkim garażu po drugiej stronie ulicy, kiedy tam się znajdziemy
Andrzej wejdzie do środka jednego z nich.
|
Przed wejściem do La Fabuloserie |
|
Szyld autorstwa Alaina Bourbonnais |
Teraz tam idziemy. To niezły labirynt. Już pierwszy jego
element „Tunel” sprawia dość klaustrofobiczne wrażenie. Wąski korytarz z
umieszczonymi we wnękach ścian pracami.
Kilka kroków od wejścia jest przejście do Jadalni Podesty (la Salle à Manger de Podesta).
|
Andrzej i Podesta |
Są tu niezwykle
jaskrawie zdobione meble (stół, kredens, krzesła, żyrandol). Dominuje piekielna
czerwień i złoto. Wszystko własnoręcznie wykonał
Giovanni Battista Podestà
(1895 – 1976) -trzynaste dziecko w rodzinie chłopa z Lombardie we Włoszech.
Jego ojciec zmarł, gdy był małym chłopcem. Małego Giovanniego wychowywała matka,
w otoczeniu dwunastu sióstr . W wieku dziesięciu lat Giovanni opuścił szkołę i zatrudnił
się jako murarz, aby pomóc rodzinie. W 1914 roku, kiedy wybuchła I wojna
światowa, poszedł na front. Po wojnie zarabiał jako karabinier w Laveno, a następnie był zatrudniony jako
robotnik w fabryce ceramiki.
|
Sophie w Jadalni Podesty |
Od 1925 roku, na prośbę żony Marie-Henriette Nobili, tworzył
swoje prace. Jego aktywność artystyczna kończy się w 1974 roku wraz ze śmiercią
Marie-Henriette. Początkowo tworzył jedynie obrazy olejne na płótnie, które
uwielbiała jego żona. Później zaczął malować na przedmiotach codziennego
użytku: talerze, wazony, skrzynki, kredens, stół, na których powstawała ikonografia przypominająca motywy
(często apokaliptyczne) ze średniowiecznych obrazów. Tworzył też laski i
płaszcze, w których chodzi po ulicach miasta. Lubił mówić: „To Stwórca wskazuje
mi co mam robić, jestem jedynie ręką, którą on prowadzi”. Kiedy umarł córka
bardzo chciała się pozbyć mebli. O tym jak nieznośne musiało być życie z religijnym
fundamentalistą świadczy fakt, że kiedy Alain pojechał po meble otworzyła mu
dziewczyna w krótkiej spódniczce i mocnym makijażu. W czasach kiedy, żył
Podesta, takie rzeczy, w tym domu były nie do pomyślenia.
|
Podesta i jego żona w Jadalni |
Układ la Fabuloserie jest następujący: Le Tunel (Tunel) z pracami La Carre Galimard Simon,
Twarzami Marie-Rose Lortet, karabinami Robillard’a i – odnowioną niedawno
(pomalowano, m.in. ściany na czarno, aby wydobyć moc kolorów) - Jadalnią
Podesty, La Passerelle (Brama) z pracami
Rene Guivarch i Jean Rosset,
le Tambour rose (Czerwony bęben), La Salle de l’Automabule (z machinami
Francois Monchartre’a, Jaberem i z lalkami
Reinaldo Eckenbergera), l’Escalier (Schody) z lalkami Nedjara
i wreszcie Poddasze białe i czarne (le Grenier blanc, le Grenier noir).
|
Karabiny Robillard'a w kolekcji la Fabuloserie, wnęki w ścianach, Tunel |
|
Reinaldo Eckenberger |
Wg Laurenta Danchina w kolekcji Bourbonnais dominują
dzieła bliższe jarmarcznym, ludycznym zabawkom, karnawałowym kostiumom, obiekty
parateatralne, asamblaże, machiny, lalki, dzianiny, wyszywanki, postacie
zwierząt i ludzi w cemencie lub wyrzeźbione w drzewie. Bourbonnais uwielbiał wszystko co się rusza,
kręci, dźwięczy, zgrzyta, kręci głową jak marionetki lub potwory z ludowych
przedstawień. Takie są prace Verbeny i Ratier. Większość wykonana została materiałów z odzysku: drzewo z rozbitych łodzi, starych pończoch
(Eckenberger), starych sznurków, szmat
(Marshall), popsutych zabawek (La Carre Galimard Simon), kart do gry -
przedmiotów, których sam używał do tworzenia własnych prac.
Mijamy poddasze czarne - królewstwo Yanco Domsic’a, Aloïse i
Mileny Pelosi. I wreszcie pokój Francisa Marshalla. Wieje tu chłodem i zaduchem
starych szmat. Mam gęsią skórkę. To tak wyobrażał sobie daleką francuską
prowincję jej autor.
|
Po minie widać jak to pomieszczenie wielkie na mnie zrobiło wrażenie |
Marshal urodził się w 1947 w la Frette-sur-Seine w
regionie Île-de-France, w słonecznym departamencie Val-d'Oise. W 1969 roku, w
wieku 23 lata, jako młody nauczyciel, przeniósł się na północ do Trouville-La-Haule
w Normandii. Zmiana przedmieść paryskiej
metropoli na malutką wioskę na północny była dla niego ogromnym szokiem.
Ludzie z czerwonymi nosami i bladymi twarzami, źle
ubrani, źle dobrani, kobiety ze złym makijażem,
złe jedzenie i ten przejmujący rozrywający poły płaszczy i spódnic wiatr…
wszystko było nowe, obce i… inspirujące do tworzenia wypchanych lalek. Nazywał je „bourrages” ( z fr. wypychanie, napychanie,
a także.. dżem). Kawałki szmat, wkład z sienników i materaców oraz ręczniki wciskał
do nylonowych rajstop i obwiązywał konopnym sznurkiem. Z lalek tworzył
instalacje; pokój jadalny, małżeńskie łoże, poczekalnie, itp. Często dodawał
opisy, cytaty, konteksty. Stworzył około 400 bourrage’y, z których część tzw. „les
Aventures de Mauricette” (Przygody Mauricette) znajdują się od 1975 roku w
kolekcji Fabuloserie.
Budował mroczne światy, opowieści o dorastaniu na
prowincji, o dojrzewaniu i zmianie jaką wywołują obyczaje, kultura w życiu każdego
człowieka. „Moje prace są dla mnie refleksją nad tym co mnie otacza, chce
opowiadać o kondycji ludzkiej” – mówił sam autor. W 1971 roku spotkał Alaina Bourbonnais. Rok
później miał wystawę w Atelier Jacob. Michel
Ragon, krytyk sztuki, uważa, że prace Marshalla przywołują klimat rodem z Becketta,
a także Kantora. Ja dodałbym jeszcze Hasiora. Jest w tym jakaś dramaturgia. Mroczna,
lepka i odpychająca sztuka upadku. To niezwykle mocne doświadczenie, które chłonie
się z otwartą gębą, i o którym nie mogę zapomnieć.
|
Jeden z Niesfornych |
|
Co to? |
|
Półka z materiałami Alaina Bourbonnais |
|
Niesforny mnie obserwuje |
Z Fabuloserie wychodzimy przez garaż pełen „Niesfornych” a
następnie do małej salki kinowej i Sali z pracami Nek’a Chand’a – znajdującym się
chyba w każdej liczącej się na świecie kolekcji art brut.
La Fabuloserie nie zmieniło się chyba zbytnio od czasów, kiedy krzątał się tu Alain Bourbonnais. Przy niektórych pracach są biogramy
pisane na maszynie, czasem odręcznie. Papier jest nieco pożółkły. Sophie i
Marek mówią, że trzeba to unowocześnić. Dostosować do nowych czasów. Nie wiem.
Mnie się tak podoba. Wygląda tak jakby Alain wyszedł na chwilę i zaraz miał
wrócić. Jedno jest pewne… widać, że Bourbonnais
angażując w swoją pasję całą rodzinę: swoją żonę – Caroline, dwie córki –
Sophie i Agnes, wiedział dobrze co robi.
|
Historyczne plakaty Atelier Jacob |
Po woli się żegnamy. Ostatnia lampka wina i plany na
przyszłość. Mam nadzieję, że się
spełnią.
Fotografie są mojego autorstwa oraz Andrzeja Kwasiborskiego, Iwony Iwanowskiej i Zbyszka Chlewińskiego. Dziękuję im za wspólne chwile.
Źródła:
„Art Burt. L’instinct createur” (Gallimard, 2006)
Laurent Danchin, „Aux Frontieres de l’art brut. Un
parcours dans l’art des marges” (Lelivredart, 2013)
„La Fabuloserie. Art hors-les-normes – art brut” (Albin Michel, 2009)
(z fr.) „To świątynia marzeń, wyobraźni i emocji.
Wyjdziesz stąd inny niż wszedłeś.” – na podst. „La Fabuloserie. Art
hors-les-normes – art brut”, Paris, Albin Michel 2009, s. 2
Jano
Pesset, urodził się w Saintes w
Charente-Maritime w 1936 roku. Został wychowany przez babcię. W 1957 roku
przeniósł się do Paryża, gdzie pracował jako pakowacz i magazynier. W wolnych
chwilach zbierał pędy bluszczu, leszczyny i korzenie, które służyły mu do
odtwarzania scen z dzieciństwa i stanowiły wyraz bunt przeciwko społeczeństwu .
Po przejściu na emeryturę, dodaje do swych rzeźb refleksje filozoficzne (na podst.
noty biograficznej z książki „La Fabuloserie. Art hors-les-normes - Art brut”
Albina Michela, 2009).
„Istotne jest, aby robić
sztukę nie po to, by zarabiać na życie,
ale przede wszystkim po to, by życia nie stracić. Tworzyć aby być, żyć, aby być
wolnym i nie zostać połkniętym przez to wszystko.” – Jano Pesset.
Emile Ratier (1894-1984) pochodził z
rodziny rolniczej osiadłej w zachodniej Francji, w Soturac. Brał udział w I
wojnie światowej. Po wojnie wrócił na rodzinną farmę. Potem sprzedawał drzewo.
Był też szewcem. Począwszy od 1960 roku, gdy jego wzrok stopniowo się pogarszał
(aż do całkowitej ślepoty) zaczął popadać w depresję.
Walcząc
z chorobą zaczął pracować w drewnie, z którego tworzył ruchome rzeźby poruszane
na korbę i wydające różne dźwięki. Szumy i piski pozwoli mu sprawdzać czy
obiekt jest dobrze wykończony i czy właściwie się porusza. Tworzył karoce,
karuzele, zwierzęta a także Wieżę Eiffel’a i wszelkiego rodzaju nietypowe
pojazdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz