niedziela, 2 listopada 2014

ALAIN BOURBONNAIS - NIESFORNY KOLEKCJONER

Pierwsze zarobione na projektach architektonicznych pieniądze przeznaczył na zakup małego wiejskiego domku. Kochał  wieś, na której lubił odpoczywać. Szybko jednak mała wiejska posiadłość przerodziła się w warsztat pracy twórczej i magazyn dziwnych przedmiotów zbieranych po całej Francji.



Alain Bourbonnais (1925 – 1988) - architekt i artysta francuski. Zaprojektował m.in. Grand Théâtre de Luxembourg, wybudowany w latach 1960 - 1964 , paryską stację RER „Nation”, a także: teatr i centrum kultury w Caen, kościół Stella Matutina w St.-Cloud-Montretout (przedmieścia Paryża), park rozrywki w  Tremblay, dzielnicę mieszkaniową i bibliotekę w Auxerre.



Teatr Luxembourg 1963

Kościół Stella Matutina w Saint-Cloud 1965


Dla mnie ważny jest jako twórca istotnej, drugiej po Jeanie Dubuffecie,  kolekcji sztuki nieprofesjonalnej zwanej art Hors-les-Normes (Art brut), w skład której wchodzą: „automaboules” François Monchâtre’a, „bourrages” Francisa Marchalla, lalki Miguela Amate, Michela Nedjara, Rinaldo Eckenberger’a a także mistyczna Kuchnia Giovanniego Podesty czy karuzela Piotrusia. W 1978 r. Alain Bourbonnais był jednym z kuratorów wystawy „Les Singuliers de l’art” w Muzeum Sztuki Nowoczesnej Miasta Paryża, na którą wypożyczył 345 prac ze swojej kolekcji. To on zaproponował nazwę tej wystawy, z której z czasem narodził się nowy termin – art singulier.


Alain u Emile'a Ratier


W roku 1972 postanowił otworzyć Atelier Jacob, gdzie pokazywał twórców z kręgu art brut. W 1983 roku, na terenie nieruchomości, którą w latach 60. XX wieku nabył w Dicy (region Yonne) uruchomił muzeum-galerię la Fabuloserie, którą po jego śmierci prowadziła Caroline Bourbonnais - wdowa (1924 – 2014). Do dziś, obok 1200 prac 120 twórców można tam również podziwiać prace Alaina Bourbonnais: les Turbulents (Niesfornych) - wielkie groteskowe postacie, które przypominają karnawałowe maszkarony i ludyczne kukły. La Fabuloserie odwiedza rocznie 15 000 osób.
Alain i jeden z Niesfornych


Wycinki z życiorysu


Sam od urodzenia przejawiał talent do rysunku. Rysował od 12 roku życia, a już w wieku 14 lat sprzedawał małe obrazy przedstawiające zwierzęta i pejzaże. Jego talent docenił, w Tours, architekt Gasq, który zaproponował mu staż w swoim biurze i poradził, aby podjął studia architektoniczne w akademii sztuk pięknych w Paryżu.  Miał bardzo ekspresyjny styl, zbliżony do twórczości prymitywistów czy dziecięcych rysunków. W 1945 roku narysował serię 10 nagich postaci, stanowiących ilustracje poematów Ronsarda, którego uwielbiał twierdzą, że hołduje on tym samym bogom co młody Bourbonnais, czyli Bacchusowi, Wenus i Apollo. Wtedy też powstały jego pierwsze kolaże z tkanin i materiału roślinnego przyklejone na płótnie. To zapowiedź dalszych eksperymentów z wykorzystaniem najprostszych materiałów, czasem ze zniszczonych lub z odpadów – charakterystycznych elementów późniejszych prac Bourbonnais.

W pierwszej połowie lat 50. Pracował jako scenograf. Był autorem m.in. projektu scenografii dla barokowego dramatu Calderona „Życie jest snem”. Burobonnais zmienił wówczas wejście do sali teatralnej w rozkrok gigantycznego rewolwerowca, pod którym każdy, kto chciał zobaczyć sztukę musiał przejść. Zaraz po zdobyciu dyplomu na uczelni, zdobył pierwszą nagrodę (1955 rok) w konkursie Arfvitson Instytutu Francuskiego projektując park rozrywki. 


Alain i jego "plemię"



Kupuje domek w Dicy , około 100 km na południowy wschód od Paryża, aby w weekendy odpoczywać tam do zgiełku świata, „ładować baterie”. I faktycznie z czasem stanie się on dla niego azylem, a także laboratorium. To tu w latach 60. Alain Bourbonnais zaczyna tworzyć swoją anty-sztukę, łamiącą wszelkie bariery, ograniczenia społecznych, tworzy najbardziej irracjonalne i utopijne modele, wszystko co jest w kontrze racjonalności codziennego życia. Jego „Niesforni” stanowią próbę połączenia rzeźby, obrazu, dźwięku, ruchu, w jednym, totalnym, dziele, które zawierałoby w sobie reżim baletu i szaleństwo jarmarcznej karuzeli. U progu lat 70. „Niesforni” stają się głównym celem jego aktów twórczych. Tworzy je z odpadów, takich jak puszki, kości, resztki tkanin, koronki i pióra, które przywiązuje do drucianego stelaża pokrytego pomalowanym papierem mache. Tworzy fantastyczne postacie, czasem nadludzkiej wielkości. Są one sterowane poprzez mechanizmy, które nadają im dziwny, „urywany” ruch powodując „piekielny” hałas, przypominają jakieś gigantyczne zabawki. Bourbonnais mówi o nich „Plemię”. Są to istoty różnej płci, całkowicie rozerotyzowane, które emanują ogromną siłę i których witalność i dynamika przypomina kukły z wiejskich karnawałów i parad studentów sztuki. Z czasem Niesforni  przekształcają się w „Kostiumy” – w które można wejść.  
W 1973 roku Niesforni zostali pokazani w Atelier Jacob w Paryżu, roku później - w Muzeum Sztuk Pięknych w Lionie. Nakręcił też z nimi filmy krótkometrażowe: Turbulents’Band(1977) i - w tym samym roku – Tricyclo(kolejny krótki metraż z udziałem 8, prawdziwych, kobiet i jednego Niesfornego) oraz Osso Bouco - handlarz koronek.

Jednocześnie tworzył swoje sztychy Les Bouzous - czarnym tuszem (1973-77) i les Gratte-culs (1976-77) – serię 30 postaci w formacie 50 x 60cm. Już w latach 60-tych , zaczął eksperymentować z nowymi procesami graficznymi. Tworzył matryce z różnych materiałów, niektóre z części zamiennych. Jego prace ukazują dziwne,  groteskowe postacie:  ubiczne figury z odsłoniętymi genitaliami, dla jednych monstrualnymi i przerażającymi, dla innych zabawnymi.  Każdy arkusz był ręcznie barwiony, wyjątkowy. 


Od zbieracza do kolekcjonera


Kiedy studiuje w Paryżu architekturę, często odwiedza galerie w Dzielnicy Łacińskiej. Zdobywa kilka rysunków i obrazów wykonanych przez członków grupy CoBrA (Karel Appel, Corneille), a także dzieła Louis Pons i Yolande Fever. Z drugiej jednak strony ma sentyment do przedmiotów ludycznych, wytworów sztuki ludowej, zabawek drewnianych, starych narzędzi czy szyldów fryzjerskich.
W 1971 roku, odkrywa Kolekcję Art Brut Jeana Dubuffeta, z okazji ogłoszenia jego wyjazdu z Paryża do Lozanny. 15 września 1971 roku w czasopiśmie Le Monde ukazuje się tekst Jacques'a Michel’a o Jeanie Dubuffecie  – znanym artyście i kolekcjonerze, który zdecydował umieścić swoją kolekcję (liczącą ponad 5000 prac 135 autorów) w Lozannie i stworzyć tam Muzeum Art Brut. Francja – twierdził Dubuffet - odrzuciła jego dar, więc Szwajcaria wydawała się naturalnym kierunkiem. To przecież od podróży Dubuffeta po szwajcarskich szpitalach psychiatrycznych zaczęła się historia art brut.
Zbulwersowany brakiem zainteresowania ze strony francuskich władz i instytucji kolekcją wielkiego francuskiego artysty pisze list do Dubuffet (6 października 1971) prosząc o możliwość obejrzenia jego kolekcji, zanim ta zostanie wywieziona z Francji. Panowie spotykają się i zostają przyjaciółmi. 
W latach 1972 – 1982 założone przez Alaina Bourbonnais, w dzielnicy Saint-Germain-des-Pres, Atelier Jacob było jedynym miejscem w Paryżu, gdzie można było oglądać sztukę Brut, a on - jedynym człowiekiem we Francji, który miał dostęp do kolekcji Jeana Dubuffeta – czekającej na Wielkie Otwarcie  swojego muzeum w Lozannie.

Na otwarcie Galerie Jacob Dubuffet wypożycza więc dzieła Aloïse'y, jednej z najważniejszych artystek w jego kolekcji. Dubuffet podzieli się również z przyjacielem listą 70 adresów twórców nieprofesjonalnych, którzy jego zdaniem są interesujący i zachęcił go do ich odwiedzenia. Bourbonnais przystaje na to i po kilku latach sam jest w posiadaniu pokaźnej kolekcji. Z czasem decyduje, że nie będzie zbierał prac osób chorych psychicznie, które dominowały w kolekcji art brut zdeponowanej w Lozannie. 
Kochał za to rzemieślników (murarzy, górników, pracowników, listonoszy, rolników), których „ręce nie chciały zaznać spokoju” i w wolnych chwilach ... majsterkowali. Z odpadów, przedmiotów porzuconych czy znalezionych konstruowali swoje marzenia. Tak w kolekcji znalazł się – ulubiony przez niego Jano Pesset, Emile Ratier cz Pascal Verbena, a także Nedjar, Burles i Petit Pierre. 


Alain przy Karuzeli Piotrusia (Le manège de Petit Pierre)

Alain podczas demontażu Karuzeli w Coinche (Loiret) w 1987 roku

Metoda poszukiwań Alaina Bourbonnais była inna niż Dubuffet’a. Ten pierwszy dążył do spotkania, ten drugi jedynie gromadził i nadawał etykiety. Dubuffet był samotnikiem, Bourbonnais zaangażował całą rodzinę: swoją żonę – Caroline, dwie córki – Sophie i Agnes, pomoc domową – Claudinne, która przez ponad czterdzieści lat dzieliła losy rodziny, a także inne osoby, aby poszukiwali i nawiązywali, często bardzo bliskie kontakty, z autorami których spotkali na swojej drodze, zapraszając ich do Paryża na wystawy.

Dubuffet i Bourbonnais nazywali te wszystkie prace art brut, ale pewnego razu stary przyjaciel Jean powiedziała do Alaina „musisz znaleźć inny termin.” Znaleźli wspólnie: arts hors-les-nomes (poza normą, nie posiadająca norm, niesforną) . - Jest problem! - powiedział Alain. - Ponieważ ja mam teraz prace Emile'a Ratier oraz innych, największych „tenorów” [kolekcji] Art Brut, i tam nazywają się art brut, a w Atelier Jacob – art hors-les-normes.  Dubuffet zbytnio się tym nie przejmował: - „Kiedy będziemy razem, będziemy mówić o nich art brut, ale publicznie, wśród ludzi, nazywać je będziemy art hors-les-normes”.  Tak też się stało. 


Lubię / nie lubię


Na koniec chciałbym podzielić się listą, którą otrzymałem od Fabuloserie. Listą, na której Alain Bourbonnais spisał, nieco chaotycznie, to co lubi i czego nie lubi. Jest to lista, która być może powie wam dużo więcej o nim, niż to co ja do tej pory napisałem. 


Wędkarz i jego dziadek (staw Pirot - las Troncais, była prowincja Bourbonnais)


LUBIĘ 

- Łowić srebrzyste karpie, ciekawe osobowości, ludzi o wielu talentach, pomysłowość dzieci
- Cokolwiek czynić, ołówki, ich zwykłe temperowanie
- Wyżły (fantastyczne psy)
- Dużo pracować, MIŁOŚĆ, Bruegla ojca, ludzi naprawdę sprytnych, MARZYĆ
- Przywiązanie, Darmozjada Hieronima BOSCHA, zgodną rodzinę, autentyczność we wszystkim
- Kurta WEILLA (zwłaszcza jego operę MAHAGONNY)
- Ojczulka RATIERA, Pascala VERBENĘ, Jano PESSETA i RAMUZA
- Wieś i wodę, puszczać bąki, spokój wobec życiowych niespodzianek
- Wnętrza dobrze urządzonych domów, w których wygodnie się żyje
- Jarry’ego, przyjaźń (jeśli taka istnieje)
- Robić jednocześnie wiele rzeczy, zbierać zużyte przedmioty
- Język Céline’a, Tango
- Zdarzenia, które nadchodzą we właściwym czasie
- Ludzi, zadających sobie pytania, materię jaką jest drewno
- Stwarzać sytuacje, które dają możliwość wyboru
- Działać 


NIE LUBIĘ

- Ubezpieczeń społecznych, hipokryzji
- Amuletów, tracić czasu na głupstwa
- Rozbitych rodzin, karierowiczów, ZAZDROŚCI
- Kobiet w spodniach, nieuczciwości
- Ustępstw, wybiegów, kompromisów
- Szachrajstwa
- Pewnych siebie ludzi


1978 Alain Bourbonnais
[tłumaczenie 2014 Ewa, Marek i Radek]


Materiały dzięki uprzejmości La Fabuloserie.


sobota, 25 października 2014

Fabuloserie w Polsce

Dziesięć miesięcy po naszej wizycie w Fabuloserie w Dicy (Francja), Fabouloserie przyjechała do nas w osobach: Sophie Bourbonnais, Déborah Couette i Marka Młodeckiego.

Déborah, Andrzej, Sophie, Marek i ja
Sophie wspólnie z siostra Agnès prowadzi od kilku lat la Fabuloserie – muzeum art hors-les-normes, Marek Młodecki – architekt i mąż Sophie - jest niesamowitym wsparciem (przy konserwacji obiektów, aranżacji i przebudowie wystaw) oraz osobistym tłumaczem, Déborah Couette - doktorantka historii sztuki, która przygotowuje rozprawę doktorską na temat kolekcji art brut - Aracine pod kierunkiem Emmanuel Pernoud,  prowadzi również prace w Ecole du Louvre i na Uniwersytecie Paryskim Panteon - Sorbonne, jest członkiem-założycielem CrAB-u* (Kolektywu refleksji wokół art brut) oraz wspiera merytorycznie La Fabuloserie.

Z wizytą u Genowefy Magiery.
To były dość intensywne cztery dni. Odwiedziliśmy kilku twórców art brut, m.in. Genowefę Magierę i Damiana Rebelskiego. Niesamowite rozmowy i wspólne plany. 

Spotkanie z Ryśkiem Koskiem.- - -

* Le Collectif de réflexion autour de l’art brut Crab (Kolektyw refleksji nad sztuką brut) skupia naukowców z różnych dziedzin (historii sztuki, literatury, językoznawstwa, psychoanalizy), których celem jest dzielenie się dorobkiem na temat Art Brut, badaniem różnych dziedzin w kontekście art brut. Członków Crab łączy podobna, współczesna koncepcja myślenia o art brut jako skutecznym narzędziu do badania relacji między sztuką a społeczeństwem. Grupa powstała jesienią 2010 roku. Nie ma stałej siedziby. Spotyka się w różnych miejscach przestrzeniach organizując dyskusje, spotkania badawcze, wystawy, seminaria i konferencje.

poniedziałek, 20 października 2014

Czasownik ADAM DEMBIŃSKI

Gramatycznie – wydaje mi się, że w ogóle nie jestem „rzeczownikiem”. Jestem „czasownikiem”. Przez miliardy lat nie byłem, potem zacząłem się dziać, teraz się dzieję i wkrótce przestanę się dziać… - mówił o sobie Stefan Themerson – urodzony w Płocku twórca filmów awangardowych, pisarz i filozof.

Czas to rzecz, której ostatnio najbardziej mi brakuje dlatego zaniedbuje nieco mojego bloga. Dziś nadrobię nieco zaległości.

Pierwsza wiadomość będzie smutna. W sierpniu informowałem o śmierci Karoliny Bourbonnais. W tym samym miesiącu zmarł również Adam Dembiński – twórca z Brwilna, którego grafikami zachwycają się kolekcjonerzy z Polski i Francji, a jego prace wystawiane były m.in. w Płocku (najczęściej), Poznaniu, Bydgoszczy, Krakowie, Szczecinie oraz w Brukseli, Düsseldorfie i Bratysławie.

fot. Andrzej Kwasiborski
  „Urodził się 22 marca 1943 roku w miejscowości Kolonia Literniki Stare-Platerów, woj. bialskopodlaskie. Był jedynakiem. Początkowo mieszkał z rodzicami u dziadków na wsi. W 1954 zmarł ojciec – Stefan. Matka Adama, Józefa, wyjechała do Warszawy, gdzie po raz drugi wyszła za mąż (zmarła w 1992). Adam trafił do zakładu wychowawczego Fiszor w Gromadzie Zabrodziu, prowadzonego przez siostry zakonne. W 1963 roku został skierowany do Domu Pomocy Społecznej w Brwilnie k. Płocka” [broszura 12 Adam Dembiński, edycja AK, Płock 2005].

Nigdy nie chodził do szkoły. Nie potrafił pisać ani czytać, ale podpisywał swoje prace pismem lustrzanym. Miał problemy z mową, choć był niezwykłą gadułą, pomagając sobie w rozmowie gestami. Jeśli tylko znalazł uważnego słuchacza/rozmówcę opowiadał historie z dzieciństwa - które najczęściej pojawiały się na jego pracach - o dziadku, zwierzętach domowych (konie, krowy, kaczki), sprzętach rolniczych i militariach (czołgi, armaty, pistolety). Malował też niezwykłe erotyki.

W jego twórczości urzekała charakterystyczny grupy kontur tworzony markerem oraz niezwykle ekspresyjne plamy kolorów, w tych pracach, w których kolor chciał nałożyć.

Po raz pierwszy jego prace zostały pokazane na wystawie zbiorowej zatytułowanej „Jesteśmy tacy, jacy jesteśmy...” w płockim Teatrze Dramatycznym w 1990 roku. Później był stałym bywalcem plenerów (w Zakrzewie) i wystaw OTO JA, odbywającego się corocznie w DPS Zakrzewo.

Adam Dembiński zmarł 1 sierpnia 2014 po południu w Domu Pomocy Społecznej w Brwilnie. Miał 71 lat. Został pochowany na brwileńskim cmentarzu, obok swojego kolegi Antoniego Ziółkowskiego.


  Dom Pomocy Społecznej w Brwilnie, Antoniówka - dawna, letnia siedziba
bp A.J. Nowowiejskiego, po II wojnie światowej była siedzibą placówki,
od kilku lat (po wybudowaniu nowego budynku) stoi pusta.
[fot. RŁ]





sobota, 16 sierpnia 2014

Caroline Bourbonnais nie żyje

26 sierpnia świętowałaby  25-lecie otwarcia le Manège de Petit Pierre (Karuzeli Piotrusia) w la Fabuloserie w Dicy (Francja).  Caroline Bournonnais (1924-2014) zmarła w ubiegłą niedzielę. Uroczystość pożegnania odbyła się w czwartek w Dicy – w miejscu, w którym przed trzydziestu laty otwierali wspólnie z mężem Alainem Bourbonnais muzeum – azyl dla sztuki poza normą.
Caroline Bourbonnais, 18 stycznia 2014, Dicy

Do tekstu o Alainie Bourbonnais (1925 – 1988) – francuskim architekcie i jednym z dwóch najważniejszych dla mnie kolekcjonerów sztuki brut / hors-les-normes – zabierałem się od pół roku. Zrobię to na pewno, ale dziś napiszę o Caroline – jego żonie, partnerce i wiernej towarzyszce życia, z którą przez lata tworzył dzieło swojego życia – La Fabuloserie.

Otworzyli ją w 1983 roku, na terenie nieruchomości, którą w latach 60. XX wieku Alain nabył w Dicy (region Yonne). Można tam podziwiać prace Alaina Bourbonnais les Turbulents (Niesfornych) - wielkie groteskowe postacie oraz kolekcję ponad 1200 prac 120 twórców hors-les-normes i brut, m.in.:  „automaboules” François Monchâtre’a, „bourrages” Francis’a Marchall’a, lalki Miguela Amate, Michel’a Nedjar’a i Rinaldo Eckenberger’a a także mistyczna Kuchnia Giovanniego Podesta i karuzela Piotrusia.

Pierre Avezard, bo tak brzmiało prawdziwe imię i nazwisko Piotrusia, przez 40 lat, w wolnych od pracy chwilach, zbierał wszystko czego ludzie chcieli się pozbyć: puszki, kawałki metalu, drewna , opony i przerabiał je w niezwykłą machinę – karuzelę zasilaną przez mały silnik elektryczny. System pasów i przekładni uruchamiał „scenki rodzajowe” w różnych miejscach karuzeli. Bohaterem tych przedstawień był często sam Petit Pierre. Jego metalowa figurka występuje m.in. w scenie balu na wsi, gdzie tańczy ze swoją ulubioną krową. Pod koniec lat 60. XX wieku „Karuzela Piotrusia” stała się lokalną atrakcją, odwiedzaną w każdą wiosenną i letnią niedzielę przez całe rodziny  z wioski i okolic. Przyjeżdżali również goście z Paryża i innych miast Francji, a także z Holandii i Anglii. Zdarzało się, że pod płotem stało 60, 70 samochodów, a przed wejściem czekały setki chętnych do zwiedzenia.

Jednak samorodny konstruktor był coraz starszy i słabszy. Przeprowadził się do domu opieki, a jego dzieło popadało w ruinę. Alain Bourbonnais zdecydował, że jedynym ratunkiem dla tego niezwykłego dzieła jest la Fabuloserie. Po uzyskaniu zgody od rodziny zorganizował ekipę do rozbiórki. Wszystko sfilmował (aby wiedzieć jak złożyć), zapakował do skrzynek i przywiózł do Dicy. Było lato 1987 roku. Niestety zmarł kilka miesięcy później i nie doczekał się rekonstrukcji Karuzeli.

Mimo śmierci męża, Caroline (od początku zaangażowana w budowanie kolekcji i prowadzenie muzeum) zabrała się do pracy z niezwykłą energią. Mimo braku środków finansowych udało jej się zorganizować ekipę wolontariuszy, m.in. kierowcę, którego pasją była mechanika oraz młodego artystę, który zaangażował swój talent w zrekonstruowanie architektonicznych elementów i ruchomych figurek.

26 sierpnia 1989 dzięki determinacji Caroline Bourbonnais Karuzela została otwarta dla zwiedzających.  Zawsze walczyła o dobre imię i pamięć o swoim mężu, dbała i,  wspierana przez rodzinę, prowadziła muzeum przez kolejnych 20 lat. Od 2011 roku muzeum zarządzają jej córki Sophie i Agnes.

Miałem to szczęście, że poznałem Caroline Bourbonnais. Co prawda nasze spotkanie trwało zaledwie jedno popołudnie, ale nigdy go nie zapomnę. 18 stycznia 2014, wspólnie z przyjaciółmi Iwoną, Andrzejem i Zbyszkiem,  byliśmy w Auxerre, do którego Caroline przyjechała z córką Sophie i jej mężem Markiem, aby… spotkać się z nami. Przyjechali do nas, choć tak naprawdę nie wiele o nas wiedzieli, nie byliśmy oficjalną delegacją. Przyjechali poznać wariatów, których marzeniem było zobaczenie La Fabuloserie. Zabrali nas do Dicy i przyjęli jak starych znajomych. Pokazali nam absolutnie wszystko, ciesząc się z naszych szerokich oczu i otwartych ust. Caroline z wielkim zaangażowanie i ogromną przyjemnością oprowadzała nas po parku. Pokazywała mechanizmy karuzeli, cierpliwie tłumaczy i korygowała nasze informacje. Była duszą towarzystwa.



Caroline Bourbonnais, Eugenie Jan i ja

Marek, Andrzej, Iwona (stoi), Sophie i Caroline

pierwsza rozmowa z Caroline, jeszcze w Auxerre


niedziela, 15 czerwca 2014

Dom Pod Samolotami. Ratunek.

Nie wiele wiem o Arturze Vanabelle, ale od kilku tygodni oglądam w sieci jego prace, które tworzył i ustawiał na terenie swojego gospodarstwa w Steenwerck (na północny Francji, niedaleko Dunkierki, przy drodze A 25). Śledzę również walkę młodych ludzi,  którzy próbują ten wieloletni dorobek emerytowanego rolnika zachować. Fascynuje mnie jedno i drugie. 

Widok na gospodarstwo Vanabelle'a, fot.  Philippe Dupuich


Podobno emerytowany rolnik, odkrył w sobie pasję późno. Gromadził różne rzeczy, aby tworzyć z nich samoloty, rakiety, ciężarówki a nawet (naturalnych rozmiarów) czołgi.  Dominuje kolor zielony i czerwony, kojarzony z wojskiem. Machiny wypełniają całą przestrzeń, również dachy i płoty. Ale dziś baza nie ma dowódcy. 90-letni Artur został wysłany do Domu Opieki, a „Dom Pod Samolotami”, jak go wszyscy nazywają, wystawiony na sprzedaż.

Tutaj wrzucę małą dygresję, bardzo potrzebną nam Polakom, którym przejawy takiej twórczości trudno zrozumieć, a jeszcze trudniej docenić. Potrzebną również, aby zrozumieć to co w tej chwili dzieje się wokół „Domu Pod Samolotami”.

Co to jest „Wymarzone otoczenie”?


Półtora miesiąca temu otrzymałem maila od Marka Młodeckiego z Paryża (opiekujący się wspólnie z Sophie, Agnes i Caroline Bourbonnais kolekcją La Fabuloserie), który przyjrzał się mojemu przeglądowi definicji okołoartbrutowych i dał mi kilka cennych wskazówek i uwag.

„W Twojej karuzeli z definicjami świetnie wyjaśniasz historię tych różnych etykietek” – pisze. - Brakuje może jednej: habitants-paysagistes czyli „mieszkańcy swego krajobrazu”.

„Musiałem w tłumaczeniu dodać „swego”, bo taki jest sens tej nazwy stworzonej przez Bernarda Lassusa - profesora architektury krajobrazu. Zamiennie używa się też „environnement visionnaire”  czyli „wymarzone otoczenie” lub „architecture imaginaire”  lub wręcz „anarchitekture”  czyli „wymarzona architektura” lub „antyarchitektura”. Chodzi oczywiście o Le Palais Idéal Facteur Cheval, The Watts Towers, czy The Rock Garden Nek Chanda...

Ale dlaczego mówię o etykietce Lassusa? Przypomnę pamiętną wystawę „Les singuliers de l’art”, która odbyła się w 1978 roku w Musée d’Art moderne de Paris. Była zorganizowana przez Suzanne Pagé (ówczesna kurator l’ARC2), we współpracy z Alainem Bourbonnais, Michelem Ragonem (pisarz, historyk, krytyk sztuki i architektury, przyjaciel rodziny Bourbonnais) i Michelem Thévozem (pisarz, historyk, filozof, do 2001 pierwszy kurator kolekcji lozańskiej). Integralną częścią tej wystawy były też instalacje Bernarda Lassusa. Plastyk i architekt krajobrazu, w latach 60. i 70. prowadził badania na temat ogródków przyległych do domów jednorodzinnych. Badania te podsumował z swej książce „Les Jardins imaginaires”  w 1977 i przy tej okazji wprowadził nazwę „habitants-paysagistes”. Lassus opowiadał o górniku Charles Pecqueur.”

mało wyraźne, ale jedyne zdjęcie rzeźby Pecqueura, które mam 

Alain Bourbonnais znał Pecqueura. Kupił nawet u niego parę rzeźb, które można zobaczyć w parku Fabuloserie, m.in. Alaina Bourbonnais  klęczącego przed królewną śnieżką. Marek podkreśla, że ten park to też trochę environnement visionnaire.

Takim określeniem można nazwać „Karuzelę Piotrusia” czy „Palais Idéal” Ferdynanda Chevala. Na casus Chevala powołują się obrońcy fermy Vanabelle'a. Przypomnę…

Józef Ferdinand Cheval (1836-1924), znany był bardziej jako Facteur (listonosz) Cheval, który 33 lata swojego życia spędził budując samodzielnie Le Palais Idéal („Pałac doskonały") w Hauterives (miejscowość w południowo-wschodniej Francji, w regionie Rodan-Alpy, w departamencie Drôme). Budowę rozpoczął w kwietniu 1879  roku. Twierdził, że potknął się o kamień, który go zainspirował swoim kształtem. Następnego dnia wrócił w to samo miejsce i zaczął zbierać kolejne kamienie. Początkowo nosił je w kieszeniach, potem w koszyku, a następnie na taczkach. Często pracował nocą. Jeszcze przed śmiercią Cheval i jego praca zyskały uznanie ze strony takich osobowości jak André Breton  i Pablo Picasso. Anais Nin upamiętniła pracę Listonosza w jednym ze swoich esejów. W roku 1969 André Malraux, wówczas francuski Minister Kultury, uznał oficjalnie Pałac za zabytek i objął go ochroną państwa.

Powstało stowarzyszenie


Ochrony „Domu Pod Samolotami” chcą również członkowie ASMA - Association pour la Sauvegarde de la Maison aux Avions (Stowarzyszenie na rzecz Zachowania Domu Pod Samolotami). Może nie od razu takiej jaką zapewnił Chevalowi Malraux, ale na pewno zachowania farmy w całości jako dziedzictwo kulturowe regionu.

Stowarzyszenie przygotowało petycje skierowaną do wielu instytucji, m.in. do Regionalnej Dyrekcji ds. Kultury w Nord-Pas-de-Calais, do Przewodniczącego Rady Regionalnej Nord-Pas-de-Calais. Do dziś podpisało ją w Internecie blisko 18 000 osób (wymagana liczba to 20 000).

czołg Vanabelle'a, fot.  Philippe Dupuich

Stowarzyszenie ASMA zyskało również wsparcie Jean-Pierre Allossery deputowanego Zgromadzenia Narodowego, byłego wiceprezydent Rady Głównej 59 (Północnego) Departamentu  i byłego burmistrza miasta Hazebrouck, który obiecał wsparcie w przygotowaniu spotkania z instytucjami w regionie. Członkiem stowarzyszenia został również senator z Północy Jacques Legendre.

fot. Gricha Rosov, ASMA
Drukują plakaty, ulotki, piszą do prasy, występują w telewizji i… pomagają utrzymać porządek na farmie, po opuszczeniu jej przez Vanabelle’a. Powstają nawet piosenki o niezwykłej farmie. Jest strona, blog i fanpage na facebooku, a Gricha Rosov – prezes ASMA organizuje spotkanie w Halle St Pierre’a – największej galerii art brut w Paryżu. Zbierają również pieniądze na jej utrzymanie lub… kupienie.

Z zapartym tchem czekam na rozwój wypadków


Jak się stało, że Artur zaczął tworzyć swoją niezwykła bazę? Według autora bloga Le Poignard Subtil  gospodarstwo leży przy drodze, którą przez trzy dni i noce maszerowali żołnierze francuscy, angielscy i niemieccy. Jedni ganiali drugich, gdzieś koło 1940 roku. W gospodarstwie przybywało również wówczas około 30 uchodźców. Artur i jego brat Cezar mieli wtedy zaledwie kilkanaście lat. Doświadczenia tamtych lat musiały pozostawić ślad w ich psychice.


fot. Gricha Rosov, ASMA

Stąd samoloty, rakiety, karabiny (niektórzy robią tu porównania do Robillarda), czołgi malowane w kolorach wojny (czerwień i zieleń), rysunki oficerów, policjantów, etc. Za sprawą Artura zwykłe gospodarstwo zmieniło się w „wojskową bazę” – Base de la Menegatte – jak ją określał. Le Poignard Subtil odkrył również, że Artur Vanabelle rysował również długopisem na papierze (karty kalendarza), świetne portrety gwiazd popu, m.in. Mireille Mathieu.

Artur Vanabelle, fot.  Philippe Dupuich


Arcydzieło art brut – mówią członkowie ASMA – musi zostać zachowane w całości w tym miejscu, w którym jest, aby nie naruszać magii stworzonej przez „mieszkańca swego krajobrazu.”

Na swoim blogu Gricha Rosov 21 maja 2014 napisał: 


„Jeżeli każdy z fanów  Domu Pod Samolotami  (Facebook, strona Stowarzyszenia, petycji on-line, itp.) przekazałby tylko 1 małe euro, zebralibyśmy już dziś około 80.000 euro na zakup domu!

A zatem, zaczynamy?”



 Gricha Rosov w gospodarstwie Vanabelle'a

p.s. Serdeczne podziękowania dla Philippe'a Dupich'a i Grichy Rosov'a za udostępnienie zdjęć.

p.s.2 TY TEŻ MOŻESZ PODPISAĆ PETYCJĘ TUTAJ.


poniedziałek, 5 maja 2014

Le rêve est devenu RÉALITÉ

To była jedna z tych podróży, o których mówi się, że jest spełnieniem marzeń.  Wiem. „Podróż marzeń” - brzmi idiotycznie (kolejny frazes), ale tak było. Naprawdę. To co zobaczyliśmy przeszło nasze najśmielsze wyobrażenia. Nie tylko znaleźliśmy „świetego Graala”, ale również ludzi, którzy przyjęli nas jak starych przyjaciół.


Dom pp. Bourbonnais w Dicy, widok z Parku, w tle widać dach la Fabuloserie

Jechaliśmy tam skuszeni tajemniczą aurą, którą to miejsce jest spowite i… legendą. Andrzej koniecznie chciał zobaczyć Karuzelę Piotrusia (le Manège de Petit Pierre), ja – marzyłem o Bourrages  (wypchane „lalki”) Francis’a Marchall’a.  Kiedy je zobaczyliśmy odebrało nam mowę. „La Fabuloserie – marzenie, które stało się rzeczywistością[1]– napisała w sprezentowanej Andrzejowi książce Caroline – wdowa po Alain’ie Borbonnais[2].  

Andrzej Kwasiborski, ja i Caroline Borubonnais, Zbych Chlewiński - pierwsze spotkanie na wystawie z kolekcji AK w Muzeum znajdującym się w dawnym Opactwie St Germain w Auxerre.


Koniec początki  i początek końca

W historii art brut istotne jest jedno nazwisko: Jean Dubuffet (nazywany przez mnie Papa Brut).[3] Ale nie byłoby historii art brut, gdyby nie „prehistoria” (pierwsza połowa XX wieku) związana z takimi nazwiskami jak:  dr Gaston Ferdière, dr Hanz Prinzhorn, Cesare Lambroso, dr Auguste Marie, Marcel Reja vel. dr Meunier , dr Walther Morgenthaler[4].
Również finał historii kolekcji art brut (do momentu przekazania jej Lozannie) byłby inny, gdyby nie Alain Bourbonnais – architekt, kolekcjoner  oraz – od 1971 roku - przyjaciel Jeana Dubuffeta,  twórca la Fabuloserie – świątyni marzeń, wyobraźni i emocji – jak sam o niej mówił.  Już w latach 60. XX w. Alain zbierał różne, znalezione przedmioty, stare tabliczki rzemieślników, przedmioty wotywne i obiekty służące do praktykowania kultu na wsiach.

C’est le temple du rêve,
de l’imagination, de l’émotion.
On n’en ressort pas comme on y est entré.[5]

Alain Bourbonnais  

W latach 1972 – 1982 założone przez niego Atelier Jacob było jedynym miejscem w Paryżu, gdzie można było oglądać sztukę Brut, a Alain Bourbonnais  - jedynym człowiekiem we Francji, który miał dostęp do kolekcji Jeana Dubuffeta – czekającej na Wielkie Otwarcie  swojego muzeum w Lozannie.
Po dziesięciu latach intensywnej działalności Atelier Jacob zostało zamknięte, a w 1983 roku w Dicy[6] Alain Bourbonnais otworzył dla publiczności „Jaskinię Ali-Baby” jak powiedział o la Fabuloserie Michael Ragon.[7] My odwiedziliśmy je w słoneczne popołudnie 18 styczniu 2014 roku.

Alain Bourbonnais i Petit Pierre, 1983
Niezwykłe spotkanie

To był ostatni punkt naszego czterodniowego pobytu we Francji, najbardziej wyczekiwany i najbardziej niepewny.  Mieliśmy za sobą paryską wystawę z okazji 25 lat czasopisma RAW VISION (o której później) w Halle Saint Pierre (galerii u podnóża Bazyliki Sacre-Coeur), wizytę w Galerii Christiana Bersta i otwarcie wystawy z kolekcji Andrzeja Kwasiborskiego w Auxerre, którą udało się zorganizować dzięki staraniom Eugenie Jan – plastyczce i koordynatorce rocznego projektu wymiany artystycznej pomiędzy Płockiem a Auxerre p.t. „Razem / Ensemble.” Pomoc Eugenie była ogromna i bezinteresowna. Mimo nakładu pracy związanego z organizacją wystawy skontaktowała się z rodziną Bourbonnais i nakłoniła ich do przyjazdu z Paryża do Auxerre. Trzeba pamiętać, że była zima. La Fabuloserie jest wtedy zamknięta (otwarta między 1 kwietnia a 1 listopada). Przyjechała Caroline Bourbonnais wraz z córką Sophie i jej mężem Markiem.

Marek, Andrzej, Sophie, Iwonka i Caroline, 18 stycznia 2014 w Parku pp. Bourbonnais

Od samego początku kontakt był niezwykle intensywny i przyjacielski.  Po otwarciu wystawy szybko poszliśmy na obiad i ruszyliśmy do Dicy.  Zwiedzanie zaczęliśmy od końca, od Parku. Choć dzień był piękny, słoneczny, należało pamiętać, że to styczeń i szybko się ściemnia. Dlatego gospodarze zaproponowali nam teren po drugiej stronie muzeum.  Alain kupił go, gdy kolekcja się rozrastała, choć były tu same chaszcze i podmokłe ziemie.

Marek żartuje, że mieszkanie w sąsiedztwie Alaina było niebezpiecznie ponieważ kupował wszystko co otaczało jego dom.

Atelier Alaina Bourbonnais
Dom pp. Bourbonnais (widok z ulicy)
Przez piękny XVI-wieczny domek przeszliśmy do ogromnego ogrodu ze stawem pośrodku i atelier Alaina Bourbonnais (sam je zaprojektował i nadzorował budowę, podobno plany malował robotnikom na ziemi patykiem) z jednej a karuzelą Piotrusia z drugiej strony.

Karuzela Piotrusia

Fantastyczny widok. Rozmawiając idziemy po woli, jest kilkanaście stopni a słońce pali jak w kwietniu.
Mijamy metalowe „Wiatrowskazy” (Girouettes) Jean'a Bertholle’a i „Małą Afrykę” (la petite Afrique) z betonu Jules Damloup’a,  blaszanego Łosia Alpo i cementową parkę Roberto Vassalo zwanego Vlo. Ławeczka. Chwila na zdjęcie i dochodzimy do szopy, za którą jest wejście do Karuzeli Piotrusia. Szopa to warsztat, w którym są naprawianie elementy z karuzeli.

Jean Bertholle

Jules Damloup
Na drzewie tabliczki własnoręcznie wykonane przez Petit Pierre’a „Zakazane dla samochodów”, „Zabronione dla psów, bardzo proszę”.  Dalej na siatce: „Wejście 15 do 20 osób”, „Karuzela od 15 do 19 godziny”.  Z boku zdjęta tabliczka z napisem: „Karuzela działa w każdą niedzielę  od 15 h do 19 h jest zabronione przyjeżdżać z wizytą do Karuzeli w inne dni tygodnia, nawet w sobotę, bardzo proszę 1974”

Mechaniczna akuszerka do cieląt Pierre'a Avezard'a
Płot otaczający Karuzelę. Prawda, że malowniczy :-)
To tu Karolina pokazuje nam jedno z wielu urządzeń,  które wymyślił Pierre Avezard[8]-  mechaniczną akuszerkę - maszynkę do wyciągania cieląt z brzuchów matek. Dotknięty zespołem Franceschettiego-Kleina[9], głuchoniemy od urodzenia Pierre Avezard zwany Piotrusiem (Petit Pierre) przez całe życie wypasał krowy.  Jego inteligencja i kreatywność objawiła, gdy skonstruował dla swego gospodarza dystrybutor pożywienia dla krów[10], a dla siebie podwieszane łóżko (miało go chronić przed złośliwościami kolegów). Swój najsłynniejszy wynalazek „karuzelę Piotrusia” zaczął budować w 1937 roku w stodole gospodarza. Przez 40 lat, w wolnych od pracy chwilach, zbierał wszystko czego ludzie chcieli się pozbyć: puszki, kawałki metalu, drewna , opony i przerabiał je w niezwykłą machinę.

Pierre Avezard i jego krowy

Swoją karuzelę wyposażył  w panel kontrolny zasilany przez mały silnik elektryczny, który poprzez system pasów i przekładni uruchamiał „scenki rodzajowe” w różnych miejscach karuzeli. Bohaterem tych przedstawień był często sam Petit Pierre. Jego metalowa figurka występuje m.in. w scenie balu na wsi, gdzie tańczy ze swoją ulubioną krową.

Panel sterowania karuzeli
Widząc rosnące dzieło szef Avezarda dał mu mały kawałek ziemi i domek, przy którym wkrótce Piotruś postawił drewnianą, wyrastającą ponad 23 metry w górę, wieże Eiffel’a. Pod koniec lat 60. XX wieku „Karuzela Piotrusia” stała się lokalną atrakcją, odwiedzaną w każdą wiosenną i letnią niedzielę przez całe rodziny  z wioski i okolic. Przyjeżdżali również goście z Paryża i innych miast Francji, a także z Holandii i Anglii. Zdarzało się, że pod płotem stało 60, 70 samochodów, a przed wejściem czekały setki chętnych do zwiedzenia.

Lecą samoloty

Mina Jędrusia bezcenna :-)

Jest też czołg

"Spójrz! Elektryczna krowa!"
Zagłębiam się


"Jest zabronione przyjeżdżać z wizytą do Karuzeli w każdy inny dzień tygodnia, dziękuję"

Malarnia Piotrusia. To tu odnawiał swoje zabawki.

Zakątek relaksacyjno - regeneracyjny

Karuzela często gościła ekipy telewizyjne. Jeden z dokumentów („Petit Pierre”) nakręcony przez Emmanuela Clot w 1980 roku zdobył nawet Cezara na Festiwalu w Cannes (najlepszy krótki metraż) i był nominowany do amerykańskiego Oskara.  Powstała też książka dla dzieci i dwie sztuki teatralne. Jedna z nich autorstwa kanadyjki z Quebecu Suzanne Lebeau w reż. Maud Hufnagel (premiera w 2002 roku w Montrealu) odniosła ogromny sukces; ponad 200 przedstawień w Kanadzie, Francji, Szwajcarii, Hiszpanii i Meksyku i adaptacja na język chiński. 

Jakby życie zamarło


Wieża Eiffle'a wg Petit Pierre'a

W 1970 roku Karuzela liczyła kilkaset obiektów (figur postaci, pojazdów, zwierząt, maszyn rolniczych) z pomalowanego metalu i skomplikowany systemem mechanicznych przekaźników, którymi Petit Pierre, siedzący w budce uruchamiał, m.in.: bicze wodne, polewając zaskoczonych, zbyt ciekawych, gości. Z czasem Piotruś, który osiągnął już wiek 70 lat, podupadł na zdrowiu. Opuszczona Karuzela zaczęła popadać w ruinę, niszczona przez pogodę (woda, rdza i wiatr, który przewrócił wieżę Eiffle’a) oraz wandali. Piotruś uruchomił ją ostatni raz 25 sierpnia 1985 roku. Miał wtedy 75 lat i od kilku lat przebywał już w Domu Opieki w Jargeau. Na domiar złego zaplanowano w tym miejscu autostradę. Wtedy Caroline’a i Alain Bourbonnais wraz z grupą wolontariuszy zdemontowali, przetransportowali Karuzelę w Dicy, ponad 100 km od miejsca, gdzie stała pierwotnie. Ponowne jej otwarcie nastąpiło w 1989 roku, rok po śmierci Alaina Bourbonnais.

Marek uruchamia machinę. Hałas jest niesamowity. Nie wiemy, gdzie mamy patrzeć. Wszystko robi ogromne wrażenie. Samoloty latają po niebie, metalowe figurki zaczynają się poruszać, kury dziobią zboże, krowy się kręcą, ciuchcia pędzi, jadą samochody i rowery, pracują rolnicze maszyny.

Ja robię zdjęcia...


...a Marek pozuje ze zdjęciem Piotrusia. To w tym miejscu siadał na koniec, aby zagrać na Sitarze.

Sitar


Często pojawią się tabliczki z napisami (z błędami):  „Patrz jak czas płynie” przy zegarze, „Zobacz jak ludzie jedzą”, „Patrz na elektryczną krowę” – to tu krowa podnosiła ogon i sikała na widzów, a nieopodal samoloty zrzucały bomby.

Potem Marek pokazuje nam sitar, skonstruowany przez Piotrusia. Wizyta zawsze była przemyślanym spektaklem. Zwiedzanie miało swój początek, punkt kulminacyjny i koniec. Piotruś przykładał Sitar do ucha i z ogromnym skupieniem na twarzy uderzał w struny jednym placem. „Chwila muzyki przed wyjściem” – brzmi napis na tabliczce obok. Przedstawienie skończone. Mamy szczęście, bo nasi gospodarze wpuszczają nas do szopy w której następuje konserwacja Karuzeli. To miejsce, do którego zwykły widz nie ma wstępu.

narzędzia w warsztacie przy Karuzeli


W warsztacie Zbychu, Andrzej i Marek

etykiety

półki w warsztacie

Wejście do warsztatu


Arka Noego Camille Vidal
Adam i Ewa Camille Vidal

Oszołomieni idziemy dalej. Mijamy czerwony mur wykonany przez Alaina jako tło dla motywów roślinnych i medalionów z tłuczonych talerzy wykonanych przez Francois Portrat’a (którego zobaczymy jeszcze w budynku la Fabuloserie) oraz dla cementowych postaci Camille Vidal (Arka Noego). Camille  (1884-1977) pracował w cementowni od 15 roku życia, a następnie jako kamieniarz w Agde. Będąc już na emeryturze lubił czytać  w „Midi Libre” krótkie komiksy o profesorze Numbusie.[11] Szalony profesor był pierwszą postacią którą wyrzeźbił w zbrojnym cemencie, a potem powstały kolejne: sąsiedzi z Agde, a także jego idole; Pepone i Don Camillo, Churchill, Clemenceau, Adam i Ewa czy Jane Mansfield w bikini.  

Wreszcie dochodzimy do  ogromnej dekoracji, którą można zobaczyć w krótkometrażowym filmie „Turbulent’s Band” (1977). Od początku lat 70. XX wieku „Niesforni” („Turbulents”)  stają się głównym celem aktów twórczych Alaina w Dicy.  Tworzył je w wolnym czasie. Stanowiły próbę połączenia rzeźby, obrazu, dźwięku, ruchu, w jednym, totalnym, dziele, które zawierałoby w sobie reżim baletu i szaleństwo jarmarcznej karuzeli. Tworzy je z odpadów, takich jak puszki, kości, resztki tkanin, koronki i pióra, które przywiązuje do drucianego stelaża pokrytego pomalowanym papierem. Powstały fantastyczne postacie, czasem kilkumetrowe. Są one sterowane poprzez mechanizmy, które nadają im dziwny, „urywany” ruch powodując „piekielny” hałas i przypominają  gigantyczne zabawki. Można nimi sterować od środkach. Są gotowe do tworzenia teatru. Bourbonnais mówił o nich „plemię” i marzył, aby wystąpiły w burleskowej operze – le BEC, czyli Baroque Erotique Contemporain (Współczesny Erotyczny Barok).

Dekor do Turblent's Band

Udaje mu się nakręcić z nimi w sumie trzy filmy – „Turbulent's Band”, „Tricyclo” (kolejny krótki metraż z udziałem 8, prawdziwych, kobiet i jednego „Niesfornego”) oraz „Osso Bouco handlarz koronek”.  Dziś „Niesforni” siedzą w wielkim garażu po drugiej stronie ulicy, kiedy tam się znajdziemy Andrzej wejdzie do środka jednego z nich.

Przed wejściem do La Fabuloserie

Szyld autorstwa Alaina Bourbonnais

Teraz tam idziemy. To niezły labirynt. Już pierwszy jego element „Tunel” sprawia dość klaustrofobiczne wrażenie. Wąski korytarz z umieszczonymi we wnękach ścian pracami.  Kilka kroków od wejścia jest przejście do Jadalni  Podesty (la Salle à Manger de Podesta).

Andrzej i Podesta



Są tu niezwykle jaskrawie zdobione meble (stół, kredens, krzesła, żyrandol). Dominuje piekielna czerwień i złoto. Wszystko własnoręcznie wykonał Giovanni Battista Podestà (1895 – 1976) -trzynaste dziecko w rodzinie chłopa z Lombardie we Włoszech. Jego ojciec zmarł, gdy był małym chłopcem. Małego Giovanniego wychowywała matka, w otoczeniu dwunastu sióstr . W wieku dziesięciu lat Giovanni opuścił szkołę i zatrudnił się jako murarz, aby pomóc rodzinie. W 1914 roku, kiedy wybuchła I wojna światowa, poszedł na front. Po wojnie zarabiał jako karabinier  w Laveno, a następnie był zatrudniony jako robotnik w fabryce ceramiki.

Sophie w Jadalni Podesty



Od 1925 roku, na prośbę żony Marie-Henriette Nobili, tworzył swoje prace. Jego aktywność artystyczna kończy się w 1974 roku wraz ze śmiercią Marie-Henriette. Początkowo tworzył jedynie obrazy olejne na płótnie, które uwielbiała jego żona. Później zaczął malować na przedmiotach codziennego użytku: talerze, wazony, skrzynki, kredens, stół, na których  powstawała ikonografia przypominająca motywy (często apokaliptyczne) ze średniowiecznych obrazów. Tworzył też laski i płaszcze, w których chodzi po ulicach miasta. Lubił mówić: „To Stwórca wskazuje mi co mam robić, jestem jedynie ręką, którą on prowadzi”. Kiedy umarł córka bardzo chciała się pozbyć mebli. O tym jak nieznośne musiało być życie z religijnym fundamentalistą świadczy fakt, że kiedy Alain pojechał po meble otworzyła mu dziewczyna w krótkiej spódniczce i mocnym makijażu. W czasach kiedy, żył Podesta, takie rzeczy, w tym domu były nie do pomyślenia.

Podesta i jego żona w Jadalni

Układ la Fabuloserie jest następujący:  Le Tunel (Tunel) z pracami La Carre Galimard Simon, Twarzami Marie-Rose Lortet, karabinami Robillard’a i – odnowioną niedawno (pomalowano, m.in. ściany na czarno, aby wydobyć moc kolorów) - Jadalnią Podesty,  La Passerelle (Brama)  z pracami Rene Guivarch i  Jean Rosset, le Tambour rose (Czerwony bęben), La Salle de l’Automabule (z machinami Francois Monchartre’a, Jaberem i  z lalkami Reinaldo Eckenbergera), l’Escalier (Schody) z lalkami Nedjara[12] i wreszcie Poddasze białe i czarne (le Grenier blanc, le Grenier  noir).

Karabiny Robillard'a w kolekcji la Fabuloserie, wnęki w ścianach, Tunel

Reinaldo Eckenberger

Białe poddasze to królewstwo: Jano Pesset’a[13], Paul’a Duhem’a, Francois Portat’a, Alain’a Genty (terakotowe stwory, smoki), Pascal’a Verbena[14], Emile’a Ratier’a[15]


Emile Ratier

Emile Ratier

Emile Ratier

Pascal Verbena

Pascal Verbena

Pascal Verbena



Wg Laurenta Danchina w kolekcji Bourbonnais dominują dzieła bliższe jarmarcznym, ludycznym zabawkom, karnawałowym kostiumom, obiekty parateatralne, asamblaże, machiny, lalki, dzianiny, wyszywanki, postacie zwierząt i ludzi w cemencie lub wyrzeźbione w drzewie.  Bourbonnais uwielbiał wszystko co się rusza, kręci, dźwięczy, zgrzyta, kręci głową jak marionetki lub potwory z ludowych przedstawień. Takie są prace Verbeny i Ratier. Większość wykonana została  materiałów z odzysku:  drzewo z rozbitych łodzi, starych pończoch (Eckenberger), starych sznurków, szmat (Marshall), popsutych zabawek (La Carre Galimard Simon), kart do gry - przedmiotów, których sam używał do tworzenia własnych prac.

Mijamy poddasze czarne - królewstwo Yanco Domsic’a, Aloïse i Mileny Pelosi. I wreszcie pokój Francisa Marshalla. Wieje tu chłodem i zaduchem starych szmat. Mam gęsią skórkę. To tak wyobrażał sobie daleką francuską prowincję jej autor.








Po minie widać jak to pomieszczenie wielkie na mnie zrobiło wrażenie
 







Marshal urodził się w 1947 w la Frette-sur-Seine w regionie Île-de-France, w słonecznym departamencie Val-d'Oise. W 1969 roku, w wieku 23 lata, jako młody nauczyciel, przeniósł się na północ do Trouville-La-Haule w Normandii.  Zmiana przedmieść paryskiej metropoli na malutką wioskę na północny była dla niego ogromnym szokiem.

Ludzie z czerwonymi nosami i bladymi twarzami, źle ubrani, źle dobrani, kobiety ze złym makijażem,  złe jedzenie i ten przejmujący rozrywający poły płaszczy i spódnic wiatr… wszystko było nowe, obce i… inspirujące do tworzenia wypchanych lalek.  Nazywał  je „bourrages” ( z fr. wypychanie, napychanie, a także.. dżem). Kawałki szmat, wkład z sienników i materaców oraz ręczniki wciskał do nylonowych rajstop i obwiązywał konopnym sznurkiem. Z lalek tworzył instalacje; pokój jadalny, małżeńskie łoże, poczekalnie, itp. Często dodawał opisy, cytaty, konteksty. Stworzył około 400 bourrage’y, z których część tzw. „les Aventures de Mauricette” (Przygody Mauricette) znajdują się od 1975 roku w kolekcji Fabuloserie.

Budował mroczne światy, opowieści o dorastaniu na prowincji, o dojrzewaniu i zmianie jaką wywołują obyczaje, kultura w życiu każdego człowieka. „Moje prace są dla mnie refleksją nad tym co mnie otacza, chce opowiadać o kondycji ludzkiej” – mówił sam autor.  W 1971 roku spotkał Alaina Bourbonnais. Rok później miał wystawę w Atelier Jacob.  Michel Ragon, krytyk sztuki, uważa, że prace Marshalla przywołują klimat rodem z Becketta, a także Kantora. Ja dodałbym jeszcze Hasiora. Jest w tym jakaś dramaturgia. Mroczna, lepka i odpychająca sztuka upadku. To niezwykle mocne doświadczenie, które chłonie się z otwartą gębą, i o którym nie mogę zapomnieć.

Jeden z Niesfornych

Co to?

Półka z materiałami Alaina Bourbonnais

Niesforny mnie obserwuje

Z Fabuloserie wychodzimy przez garaż pełen „Niesfornych” a następnie do małej salki kinowej i Sali z pracami Nek’a Chand’a – znajdującym się chyba w każdej liczącej się na świecie kolekcji art brut.
La Fabuloserie nie zmieniło się chyba zbytnio od czasów, kiedy krzątał się tu Alain Bourbonnais. Przy niektórych pracach są biogramy pisane na maszynie, czasem odręcznie. Papier jest nieco pożółkły. Sophie i Marek mówią, że trzeba to unowocześnić. Dostosować do nowych czasów. Nie wiem. Mnie się tak podoba. Wygląda tak jakby Alain wyszedł na chwilę i zaraz miał wrócić.  Jedno jest pewne… widać, że Bourbonnais angażując w swoją pasję całą rodzinę: swoją żonę – Caroline, dwie córki – Sophie i Agnes, wiedział dobrze co robi.

Historyczne plakaty Atelier Jacob
Po woli się żegnamy. Ostatnia lampka wina i plany na przyszłość.  Mam nadzieję, że się spełnią.

Iwonka w domu pp. Bourbonnais

Caroline Bourbonnais, Eugenie Jan i ja


Ja też tak chcę :-)

Fotografie są mojego autorstwa oraz Andrzeja Kwasiborskiego, Iwony Iwanowskiej i Zbyszka Chlewińskiego. Dziękuję im za wspólne chwile.

Źródła:
„Art Burt. L’instinct createur” (Gallimard, 2006)
Laurent Danchin, „Aux Frontieres de l’art brut. Un parcours dans l’art des marges” (Lelivredart, 2013)
„La Fabuloserie. Art hors-les-normes – art brut” (Albin Michel, 2009)



[1]  (z fr.) „Marzenie stało się rzeczywistością…” taki wpis Carolina Bourbonnais umieściła na str. 1 książki „La Fabuloserie. Art hors-les-normes – art brut” Albina Michel’a (Paris, Albin Michel 2009) podarowanej Andrzejowi Kwasiborskiemu podczas pobytu w Dicy.  W tym samym miejscu Sophie Bourbonnais dodał „Jestem szczęśliwa mogąc gościć tak wielkiego znawcę art brut. Z wyrazami przyjaźni. Sophie.”

[2] Alain Bourbonnais (1925 – 1988) - architekt i artysta francuski. Zaprojektował m.in. Grand Théâtre de Luxembourg, wybudowany w latach 1960 - 1964 , paryską stację RER „Nation.” Znany jest również jako twórca ważnej kolekcji sztuki nieprofesjonalnej zwanej art Hors-les-Normes (Art brut), w skład której wchodzą: „automaboules” François Monchâtre’a, „bourrages” Francis’a Marchall’a, lalki Miguela Amate, Michel’a Nedjar’a, Rinaldo Eckenberger’a a także mistyczna Kuchnia Giovanniego Podesta czy karuzela Piotrusia. W 1978 r. Alain Bourbonnais był jednym z kuratorów wystawy „Les Singuliers de l’art” w Muzeum Sztuki Nowoczesnej Miasta Paryża, na którą wypożyczył 345 prac ze swojej kolekcji. W roku 1972 postanowił otworzyć Atelier Jacob i zaprezentować własną kolekcję sztuki brut, używając do jej określenia - zgodnie z sugestią Jean’a Dubuffet - terminu „art Hors-les-Normes.” W 1983 roku, na terenie nieruchomości, którą w latach 60. XX wieku nabył w Dicy (region Yonne) uruchomił muzeum-galerię „la Fabuloserie”, obecnie zarządzane przez wdowę Caroline Bourbonnais. Obok 1200 prac 120 twórców można tam również podziwiać prace Alaina Bourbonnais: les Turbulents (Niesfornych) - wielkie groteskowe postacie, które przypominają karnawałowe maszkarony i ludyczne kukły. La Fabuloserie odwiedza rocznie 15 000 osób.

[3] Jean Dubuffet wymyślił nazwę „art brut” (patrz wpisy: Historii i kalendarium art brut oraz w „Art. Brut. Odkrycie”)

[4] Więcej na ich temat w moich poprzednich wpisach: Historii i kalendarium art brut oraz w „Art. Brut. Odkrycie”
[5] (z fr.) „To świątynia marzeń, wyobraźni i emocji. Wyjdziesz stąd inny niż wszedłeś.” – na podst. „La Fabuloserie. Art hors-les-normes – art brut”, Paris, Albin Michel 2009, s. 2

[6] Dicy – miejscowość i gmina we Francji, w regionie Burgundia, w departamencie Yonne, 150 kilometrów od Paryża drogą A6 (1,5 h) lub 50 km z Auxerre również A6 (ok. 40 min.). Według danych na rok 1990 gminę zamieszkiwało 300 osób, a gęstość zaludnienia wynosiła 29 osób/km² (wśród 2044 gmin Burgundii Dicy plasuje się na 614. miejscu pod względem liczby ludności, natomiast pod względem powierzchni na miejscu 910.).

[7] Michel Ragon (ur. 24 czerwca 1924) - francuski pisarz, krytyk i historyk sztuki, historyk sztuki , historyk literatury proletariackiej, historyk anarchizmu. Jest również jednym z pierwszych amatorów Art Brut : w 1946 roku poznał Gastona Chaissac’a i poświęcił mu artykuł w czasopiśmie Henry’ego Poulaille’a „Maintenant”. Był przyjacielem Jean Dubuffet . W 1983 roku napisał przedmowę do katalogu la Fabuloserie – o kolekcji swojego przyjaciela, architekta Alaina Bourbonnais.
On też stał się w 1949 roku francuskim rzecznikiem grupy artystycznej Cobra (Jorn Dotremont, Corneille, Constant, Pierre Alechinsky ... )

[8] Pierre Avezard, zwany Petit Pierre (Piotruś), urodził się w Vienne-en-Val, w departamencie Loiret (Region Centralny), 30 grudnia 1909 roku jako wcześniak. Zmarł w Jargeau, w departamencie Loiret (19 kilometrów na wschód od Orleanu i 119 kilometrów na południe od Paryża) 24 lipca 1992 w wieku 82 lat.

[9] zespół Treachera-Collinsa, w skrócie TCS  - dyzostoza żuchwowo-twarzowa (spotykana jest także nazwa zespół Franceschettiego-Zwahlena-Kleina) – zespół wad wrodzonych o podłożu genetycznym, opisany po raz pierwszy w 1900 przez brytyjskiego chirurga i okulistę Edwarda Treachera Collinsa. Wywoływany przez mutację chromosomu 5, zdarza się raz na od 10 do 50 tysięcy żywych urodzeń. Przejawia się znacznie pomniejszoną żuchwą, zniekształconymi (skośnymi) oczami oraz zniekształconymi (lub brakiem) małżowinami usznymi.

[10] Było to urządzenie, które dzięki zmyślnemu mechanizmowi, pod który podczepiony był metalowy samolot z koszyczkiem, dosłownie „bombardowało” burakami.
[11] Profesor Nimbus to postać z czterokadrowego komiksu francuskiego stworzony i zaprojektowany przez André Daix (prawdziwe nazwisko André Delachanal) w 1934 roku. Powstało ponad 13.000 przygód, które były publikowane przez niemal 60 lat, we francuskiej prasie codziennej. Nimbus był  łysym mężczyzną z włosami ułożonymi w znak zapytania i okrągłymi okularami na nosie. Jego przygody są krótkie, a żart prosty. Dziś profesor Nimbus jest symbolem szalonego naukowca. Nimbus pojawił się też w polskojęzycznej prasie  (jako „Przygody Rafała Pigułki”). Był to, wydawany w Lens dziennik „Nardowiec.” W najlepszych czasach miał prawie 60.000 abonentów (Belgia, Holandia, Anglia, a nawet USA).
[12] Michel Nedjar (ur. 1947 w Soisy-sous-Montmorency, region Val-d'Oise, Francja) pochodzi z rodziny algierskich Żydów mieszkających w Paryżu. Jego ojciec był krawcem, matka miała polskie korzenie. Gdy się urodził większość członków jego rodziny nie żyła. Byli ofiarami Holocaustu. W wieku około 13 lat, odkrywając książkę „Noc i mgła” Alaina Resnais zdał sobie sprawę ze skali tego ludobójstwa.

Jako nastolatek uczył się krawiectwa, pracował w różnych zakładach odzieżowych i nawet brał pod uwagę karierę projektanta mody. Ale jego niezdolność do służby wojskowej i początek gruźlicy doprowadziły go do zerwania ze światem mody.

Pomiędzy 1970 a 1975 r. odbył serię podróży do Maroka, Meksyku i Azji. Odkrył tam i zafascynował się sztuką grobową i lalkami związanymi z kultem śmierci. Fascynowała go ich magia i symbolika.
Po powrocie do Paryża w 1976 roku, zaczął tworzyć swoje pierwsze lalki ze szmat. W tym samym czasie wraz Madeleine Lommel i Claire Teller rozpoczął, pod nazwą „Aracine”, tworzenie kolekcji art brut. Po 25 latach, stała się ona najważniejszą i największą kolekcją tej sztuki we Francji (od 2010 jest częścią Muzeum LAM w Lilla). W 1980 zaczął rysować. Mniej znana jest jego twórczość jako filmowca eksperymentalnego.

[13] Jano Pesset, urodził się w Saintes w Charente-Maritime w 1936 roku. Został wychowany przez babcię. W 1957 roku przeniósł się do Paryża, gdzie pracował jako pakowacz i magazynier. W wolnych chwilach zbierał pędy bluszczu, leszczyny i korzenie, które służyły mu do odtwarzania scen z dzieciństwa i stanowiły wyraz bunt przeciwko społeczeństwu . Po przejściu na emeryturę, dodaje do swych rzeźb refleksje filozoficzne (na podst. noty biograficznej z książki „La Fabuloserie. Art hors-les-normes - Art brut” Albina Michela, 2009).

„Istotne jest, aby robić sztukę nie po to,  by zarabiać na życie, ale przede wszystkim po to, by życia nie stracić. Tworzyć aby być, żyć, aby być wolnym i nie zostać połkniętym przez to wszystko.” – Jano Pesset.

[14] Pascal Verbena urodził się w 1941 roku w Marsylii, we Francji. Mieszkał w (dzielnicy) Starym Porcie , gdzie jego matka sprzedawała ryby. W wieku szesnastu lat zaciągnął się na statek do pracy. Po powrocie, postanowił pójść do marynarki wojennej. Ożenił się kilka lat później i znalazł nocną pracę na poczcie w Marsylii. W dzień wędkował i zbierał korzenie, które przechowywał w swojej pracowni, zanim ponownie tchnął w nie życie. To było jego ukryta pasja. Budował konstrukcje z drewna napędzane różnymi mechanizmami. Składały się z wielu przesuwanych drzwiczek, szuflad, klap i skrytek, w które chował małe postacie lub abstrakcyjne formy wyrzeźbione w tym samym materiale.

Tworzył także ołtarze i rzeźbione obrazy, na których zazwyczaj pojawiły się fantastyczne zwierzęta. Jego ostatnie prace są wykonane z kory, kamieni i kawałków wraków statków.

[15] Emile Ratier (1894-1984) pochodził z rodziny rolniczej osiadłej w zachodniej Francji, w Soturac. Brał udział w I wojnie światowej. Po wojnie wrócił na rodzinną farmę. Potem sprzedawał drzewo. Był też szewcem. Począwszy od 1960 roku, gdy jego wzrok stopniowo się pogarszał (aż do całkowitej ślepoty) zaczął popadać w depresję.

Walcząc z chorobą zaczął pracować w drewnie, z którego tworzył ruchome rzeźby poruszane na korbę i wydające różne dźwięki. Szumy i piski pozwoli mu sprawdzać czy obiekt jest dobrze wykończony i czy właściwie się porusza. Tworzył karoce, karuzele, zwierzęta a także Wieżę Eiffel’a i wszelkiego rodzaju nietypowe pojazdy.