niedziela, 19 lipca 2015

POPOŁUDNIE Z NIESFORNYMI. RELACJA Z WYSTAW W FABULOSERIE.

Ktoś kiedyś napisał, że po śmierci Alaina Bourbonnais miał obawy o przyszłość kolekcji sztuki hors-les-normes, że jak wiele podobnych po prostu przestanie istnieć. Okazało się, że kolekcja nie tylko przetrwała, ale również – dzięki żonie Carolinie - rozbudowywała się dalej. Dziś w Dicy żądzą córki – Agnes i Sophie. Po ostatnim podwójnym wernisażu (Francisa Marshalla i hommage a Caroline Bourbonnais), który stanowił jednocześnie nowe otwarcie Fabuloserie, wierzę, że to muzeum będzie się dalej wspaniale rozwijać.


Ja i Andrzej na tle wagonów Pociągu 31425 Francisa Marshalla.

Mijają niemal dwa miesiące od naszego pobytu w Dicy. Spędziliśmy (czyli ja, Eliza, Iwonka i Andrzej) tam dwa dni (oraz jeden w Paryżu), choć wrażeń starczyłoby na tydzień. Jak zwykle zostaliśmy przyjęci bardzo gościnnie; w Paryżu Marek (Młodecki) zrobił nam szybką wycieczkę Bateaux-Mouche po Sekwanie i równie szybki parkur po paryskich galeriach. W Dicy, a dokładnie w Charny – przygotowano nam przytulny pokoik w tamtejszym hotelu i oberży pod Białym Koniem, gdyż – jak się okazało – gości przybyło tylu, że nie pomieścilibyśmy się wszyscy w Dicy. 


Ja i Vidal

Karuzela Piotrusia znów zagrała tylko dla nas.

Trzy Titanic'i Marshalla. Ekspozycja wg koncepcji Marka Młodeckiego.

Wnętrze Pagody F. Marshalla. Sztuka, którą należy odkrywać.

Andrzej odkrywa tajemnice Pagody Marshalla

Pierwszego dnia, w piątek, jeszcze przed wernisażem pobiegliśmy do ogrodu, aby przywitać się ze zwierzętami …. i postaciami Vidala oraz pobiec pod Karuzelę Piotrusia. To tu, wreszcie na żywo, zobaczyliśmy nową marshallową instalację – czyli … pociąg, fantastyczne pagody i tonące trzy titanici, które początkowo miały stać nad brzegiem wody. Jednak Marek (Młodecki) wpadł na pomysł, że skoro instalacja nazywa się „un Naufrage…” (katastrofa statku) to najlepszym miejscem ekspozycji musi być woda i… zatopił Titanici u brzegów. Podobno początkowo Marshall miał wątpliwości, ale ostatecznie pomysł mu się spodobał i kiedy już to zobaczył powiedział: „Tak jest dobrze”. Również moim zdaniem pomysł był świetny. Nie ma innego muzeum na świecie, które miałoby tak wspaniałe warunki (i pomysły) do wystawiania prac. Nad statkami zaś unosiły się Apokaliptyczne anioły Marshalla, wykonane z elementów drewnianych i pordzewiałych pił do drewna.



Andrzej w nowej sali z pracami Marshalla i jego własnoręcznymi napisami na ścianach.


W środku w Fabuloserie też sporo się zmieniło. Przybyła jeszcze jedna sala z pracami Marshalla. Zaraz przy sali kinowej i kasie, zaaranżowano, tym razem „białe” pomieszczenie, w którym pojawiły się prace, z tzw. „reserve’y” Fabuloserie oraz najnowsze obrazy z serie „Chateaux de solitude” i „Collège de Rosaire”, które wypełniają również tworzone przez Marshala chińskie pagody ustawione w szpalerze przy ogrodowym atelier Alaina Bourbonnais. Świetnym pomysłem było namówienie Marshalla do wykonania opisów prac i tekstów, które dopełniają całość. Stają się trójwymiarowymi kartami katalogu do wystawy.


Andrzej i Iwonka w La Passerelle - część muzeum Fabuloserie.

Dom pp. Bourbonnais. Widok na rue des Cannes (ulica Kaczek) ze skwerku, na którym stoją rzeźby Nek'a Chand'a.

Iwonka nad stawem w Dicy.

Ja i Eliza i Nek Chand.

Zgodnie z zapowiedzią zmienione zostały też opisy prac i twórców z pisanych jeszcze na maszynie, oprawionych w drewniane ramki w profesjonalne biogramy. Wiem, kłóciłem się, że tamte opisy mają swój samizdatowy urok, klimat, ale trzeba przyznać, że te są bardziej czytelne. Dodatkowo przy biogramach twórców, którzy w Fabuloserie pojawili się dzięki Caroline pojawiło się jej zdjęcie. To bardzo fajny zabieg, pomagający zrozumieć rozwój muzeum. W samym ogrodzie też pojawiły się prostokątne tabliczki, umieszczone na drewnianych klockach, które pomagają zorientować się kogo prace ma przed sobą zwiedzający oraz jaka była życiowa droga twórcy.


Kaczka i nietoperz, czyli dzień wernisażu

30 maja 2015, w dzień wernisażu, czuć było napięcie. W Fabuloserie następowała kolejna sukcesja, po śmierci „króla” Alaina w 1988 roku, przez kolejne 25 lat rządziła tu niepodzielnie „królowa” Caroline’a. Teraz władzę nad magicznym światem przy ulicy Kaczek przejmowały córki. Już dzień wcześniej Agnes, Sophie oraz Deborah Couette – komisarz wystawy oraz „ciało” doradcze „nowej”  Fabuloserie trenowały przemówienia, licząc czas i słowa.


Agnes, Francis Marshall, Sophie i Deborah

Początkowo pochmurny dzień, rozbłysnął słońcem tuż przed otwarciem wystawy.  Obecność w tym miejscu i w tym czasie miała i ma dla mnie ogromne znaczenie. Wszystko odbywało się w ogrodzie nad stawem, nad którym znalazły schronienie prace najpierw Charles’a Pecqueura’a, potem Marcela Landreau, François Portrat i Camille’a Vidal’a. 

Agnes i Sophie Bourbonnais oraz Deborah Couette stały nie tylko wśród pokaźnej grupy osób zebranych na otwarciu, ale również pomiędzy Śnieżką a Alainem – dwoma rzeźbami Perqueura, które stoją tu od początku i są ucieleśnieniem niezwykłej pary poszukiwaczy „ogrodów baśni” i sztuki „hors-les-normes”. 
Agnes Bourbonnais

Sophie Bourbonnais

Deborah Couette
Bardzo poruszające wyznanie obu córek – stanowiło hołd dla Caroliny, która przez 25 lat ciągnęła wózek sama, ale było też ważnym sygnałem, że klan Bourbonnais nie odpuszcza…

Ktoś napisał, chyba Roger Cardinal, że po śmierci Alaina miał obawy o przyszłość kolekcji, że jak wiele podobnych po prostu przestanie istnieć. Wystarczy przypomnieć polskie losy kolekcji Ludwika Zimmerera. Jednak okazało się, że kolekcja sztuki hors-les-normes nie tylko przetrwała, ale również rozbudowywała się dalej. Carolina nie tylko dbała o pamięć męża, ale kontynuowała ich wspólne dzieło, decydując się jednocześnie na dalsze „zaludnianie” ogrodu nad stawem. 

Jeśli dziś ktoś żywi podobne obawy, albo – mając nieczyste intencje – nadzieje, powinien tam pojechać i stanąć oko z klanem Bourbonnais, w którym swoje miejsce znalazł również architekt Marek Młodecki (odpowiedzialny za aranżacje wystaw, m.in. wspaniałą scenografie wystawy Caroliny i wspaniały, choć szalony, pomysł z Naufrage’ami Marshall’a, współtwórca nazwy nowego cyklu), a także Deborah Couette – historyk sztuki, wulkan pomysłów….
To wspaniałe patrzeć na ogrom pracy jak wspólnie wykonali, słuchać jakie mają plany i jak je realizują…
Rozmowa z  Pierre'm Della Giustiną - rzeźbiarzem i człowiekiem odpowiedzialnym za demontaż w la Coinche i rekonstrukcje Karuzeli Piotrusia w Dicy.

Siłą Fabuloserie było to, że zawsze przyciągała ludzi – twórców, wolontariuszy, którzy chcieli tu być i pracować dla tego miejsca. Takich jak Pierre Della Giustina - odpowiedzialny za rekonstrukcję piotrusiowej Karuzeli. Przez ostatnie kilka lat ta siła nieco osłabła, spowodowana m.in. wiekiem Karoliny, która tej siły miała jej coraz mniej. Dziś wydaje się, że ta dobra energia powraca. W trakcie wernisażu nad staw przy ulicy Kaczek (Fabuloserie mieści się przy rue des Cannes) nadleciała kaczka, która nijak nie chciała się stamtąd wygonić, a podczas biesiady w atelier Alaina wleciała nietoperz, który okrążył sale dwa razy i wyleciał. Jeśli to nie znak od Alaina i Caroline to co?


Wyjątkowy gość na wernisażu przy ul. Kaczek.

Fabuloserie zmienia się i będzie się zmieniać. To dobrze, choć oczywiście żal mi tych starych, pisanych na maszynie biogramów, ale rozumiem zmianę. Cieszę się, że nie odeszli od logo za sprawą kolejnej osoby – Kasi Kubickiej – graficzki, która wspaniale opracowała dwa nowe katalogi. Podoba mi się pomysł odświeżenia opisów prac w „stodole”  i dodania zdjęcia Caroline’y, do tych które dzięki niej znalazły się w kolekcji. To bardzo dobry pomysł, bo pozwala również śledzić rozwój kolekcji. 


Popołudnie z Niesfornymi. Marshall i Verbena.

Wernisaż był również okazją do spotkania twórców, których prace znajdują się w muzeum Dicy. Chodzi oczywiście o Francisa Marshalla i Pascala Verbena.


Pierwsze spotkanie z twórcą Mauricette. Od lewej: Marek Młodecki, Francis Marshall i ja. 
Zaczyna się performance


Uskrzydlony przez Marshalla


Moja pefrormerska praca :-)
Moja pefrormerska praca :-)

Z pierwszym, którego wystawa otwierała najnowszy cykl Fabuloserie – „Parcours Turbulents/Drogi Niesfornych” miałem zaszczyt wystąpić w specjalnie, na tę okazję przygotowanym performance’ie.
Z drugi przegadałem spory kawałek wieczoru, a raczej ja słuchałem a on z pasją opowiadał o swojej pracy. Byłem też świadkiem specjalnego pokazu, podczas którego odkrywał magię swoich prac.


Andrzej, Pascal Verbena i ja.


Pascal Verbena odkrywa tajemnice swoich prac


Zarówno Francis Marshall jaki i Pascal Verbena na każdym kroku podkreślali ogromny szacunek dla Alaina – człowieka, Alaina - kolekcjonera, traktując Fabuloserie – nie jako – nietypowe, ale zawsze muzeum, ale jako azyl – bezpieczne miejsce, w którym ich prace nie tylko są eksponatami, ale mieszkańcami tej przestrzeni, świetnie zaaranżowanej ekspozycji. Wielokrotnie podkreślali wagę jaką ma dla nich ta kolekcja i obecność ich prac w tym miejscu. Dodawali również, że dziś istniej sporo kolekcji, które biją się o palmę pierwszeństwa we Francji, ale dla nich obok Dubuffeta kolekcja Alaina jest najważniejszą, a jednocześnie równoprawną kolekcją. Niczego nie udaje, nie kopiuje i nie naśladuje.  To prawda Alain przyjaźnił się z Dubuffetem, ale obaj świadomie tworzyli własne ścieżki eksploracji, wspierając się nawzajem, ale starając się nie mieszać dwóch płynących potoków.

Po śmierci Alaina podejmowano próby dyskredytowania albo pomijania jego kolekcji w historii art. brut, ale Caroline dzielnie stawiała temu opór. W 2002 roku zrobił to sam Marshall, który upominał konserwatorkę muzeum w Lille za niezaproszenie Caroline na konferencję dotyczącą wystaw i kolekcji art brut we Francji. W 2004 zachował się podobnie wobec Alaina Bouillet, który w numerze czasopisma Ligeia poświęconemu art brut, nie wspomniał nawet słowem o  Fabuloserie.
Słuchając jednak tylu dobrych słów płynących z ust Marschalla czy Verbeny nie trudno rozgrzeszyć Alaina za akty terroru – jakimi zdaniem Bernarda Lasssusa było przeniesienie prac twórców z kręgu „habitants paysagistes” do Dicy. Alain był architektem nie tylko gromadził i wystawiał prace, ale aranżował im również przestrzeń. Wiedział, że nie uda mu się przenieść ogrodu Perquer’a i jego budynku, czy stworzyć skompilowanej sieci ogrodowych ścieżek Vidala. Tworzy zatem przestrzeń, w której dobrze mogły by się czuć. Tak powstał czerwony mur, w cieniu którego, ale jak najlepiej wyeksponowane, spokój znalazły prace Vidala i Portrata.
Wcześniej zbudował staw z mokradeł. Uwielbiał wędkować, więc naturalnym wydawało się, że na jednohektarowym kawałku ziemi musi znaleźć się jakiś akwen.

 Dziś staw tworzy magiczny pejzaż miejsca oraz wyznacza naturalny ruch zwiedzania „zamieszkałego ogrodu.” Trasę tę przemierzyłem wielokrotnie i mam nadzieję zrobić to jeszcze nie jeden raz. 




sobota, 25 kwietnia 2015

FRANCIS MARSHALL. DROGI NIESFORNYCH #1

Na tą wystawę czekam od wielu miesięcy. O tym, że Fabuloserie będzie ją robić dowiedziałem się jeszcze w ubiegłym roku. 30 maja w Dicy wernisaż wystawy Francisa Marshalla. Jadę.

Świat Marshalla jest mroczny, ale niezwykle pociągający, wszystkie jego lalki stworzone z nylonowych rajstop wypychanych kawałkami szmat, wnętrznościami sienników i materacy, powiązanych konopnym sznurkiem i ułożonych w fascynujące instalacje (pokój jadalny, małżeńskie łoże, poczekalnia).  


Francis Marshall - Niesforne kariery #1


Wystawa Marshalla to początek nowego cyklu muzeum art hors-les-normes poświęconego żyjącym twórcom związanych z Atelier Jacob (Paryż) i Fabuloserie (Dicy) zatytułowanego „Parcours turbulents / drogi niesfornych.”  Sama nazwa pochodzi od Les Turbulents, czyli wielkich groteskowych postaci, które Alain Bourbonnais twórca kolekcji art hors-les-normes tworzył w chwilach wolnych, w swojej posiadłości w Dicy. Nazwa ta pojawiła się w naszej korespondencji, mojej z Markiem Młodeckim, który współtworzył obecną wystawę Marshalla. Marek zwrócił mi uwagę kiedy „Turbulents” nazwałem „Burzliwymi” sugerując, że w języku polskim jest lepsze i bliższe idei A. Bourbonnais określenie „niesforni”. Z tego wyszedł „Niesforny kolekcjoner”, czyli mój artykułu o Alainie Bourbonnais, a Markowi nazwa „Niesforne Kolekcje / Les collections turbulents”. Marek dodał, że to prawie tak, jak 40 lat temu z nazwą Les singuliers, którą tak do końca nie wiadomo czy przypisać Michelowi Ragonowi czy Alainowi Bourbonnais’mu  :-).


spojrzenie na wystawę Francis Marshall - Niesforne kariery # 1 
– Pociąg nr 3142 i drapacze chmur, instalacja zrealizowana 
przez Francisa Marshalla w parku La Fabuloserie
(fot. mat. Fabuloserie)


Fabuloserie chce po raz pierwszy pokazać prace, które dotąd znajdowały się w „rezerwie” muzeum i wyeksponować je w nowej sali połączonej z przestrzenią muzeum - dawna sala Simone Le Carré Galimard, do której wchodziło się przedtem z ulicy. Co ciekawe Marshall pojawi się również w parku. Tam staną jego najnowsze prace, m.in. kolei i wieżowce!!!


 Z baśniowych ogródków do Ogrodu-baśni, 
o twórczości wedle pór roku
___________
W hołdzie dla Caroline Bourbonnais


Ale na tym nie koniec, ponieważ 30 maja otwarta zostanie jeszcze jedna, niezwykle ważna wystawa, poświęcona Carolinie Bourbonnais, która po śmierci Alaina w 1988, aż do swojej śmierci – w sierpniu 2014 prowadziła Fabuloserie.  „Des jardins imaginaires au jardin habité. Homage pour Caroline” ma być hołdem dla Caroline, m.in. poprzez przedstawienie sporej grupy habitants-paysagistes. To dzięki Caroline, która po śmierci Alaina zajęła się muzeum, park Fabuloserie wypełnił się kolejnymi „mieszkańcami” i to właśnie dzięki Caroliżne posiada obecną formę. Kuratorem wystawy jest Deborah Couette, wspierana przez córki Bourbonnais – Sophie i Agnes. Nic tylko jechać :-)


Spojrzenie na wystawę Z krainy marzeń do urządzonego ogrodu, 
twórczość podporządkowana następstwu pór roku, 
W hołdzie dla Caroline Bourbonnais w Atelier Alaina Bourbonnais’go, 
scenografia Marka Młodeckiego (fot. mat. Fabuloserie)