poniedziałek, 5 maja 2014

Le rêve est devenu RÉALITÉ

To była jedna z tych podróży, o których mówi się, że jest spełnieniem marzeń.  Wiem. „Podróż marzeń” - brzmi idiotycznie (kolejny frazes), ale tak było. Naprawdę. To co zobaczyliśmy przeszło nasze najśmielsze wyobrażenia. Nie tylko znaleźliśmy „świetego Graala”, ale również ludzi, którzy przyjęli nas jak starych przyjaciół.


Dom pp. Bourbonnais w Dicy, widok z Parku, w tle widać dach la Fabuloserie

Jechaliśmy tam skuszeni tajemniczą aurą, którą to miejsce jest spowite i… legendą. Andrzej koniecznie chciał zobaczyć Karuzelę Piotrusia (le Manège de Petit Pierre), ja – marzyłem o Bourrages  (wypchane „lalki”) Francis’a Marchall’a.  Kiedy je zobaczyliśmy odebrało nam mowę. „La Fabuloserie – marzenie, które stało się rzeczywistością[1]– napisała w sprezentowanej Andrzejowi książce Caroline – wdowa po Alain’ie Borbonnais[2].  

Andrzej Kwasiborski, ja i Caroline Borubonnais, Zbych Chlewiński - pierwsze spotkanie na wystawie z kolekcji AK w Muzeum znajdującym się w dawnym Opactwie St Germain w Auxerre.


Koniec początki  i początek końca

W historii art brut istotne jest jedno nazwisko: Jean Dubuffet (nazywany przez mnie Papa Brut).[3] Ale nie byłoby historii art brut, gdyby nie „prehistoria” (pierwsza połowa XX wieku) związana z takimi nazwiskami jak:  dr Gaston Ferdière, dr Hanz Prinzhorn, Cesare Lambroso, dr Auguste Marie, Marcel Reja vel. dr Meunier , dr Walther Morgenthaler[4].
Również finał historii kolekcji art brut (do momentu przekazania jej Lozannie) byłby inny, gdyby nie Alain Bourbonnais – architekt, kolekcjoner  oraz – od 1971 roku - przyjaciel Jeana Dubuffeta,  twórca la Fabuloserie – świątyni marzeń, wyobraźni i emocji – jak sam o niej mówił.  Już w latach 60. XX w. Alain zbierał różne, znalezione przedmioty, stare tabliczki rzemieślników, przedmioty wotywne i obiekty służące do praktykowania kultu na wsiach.

C’est le temple du rêve,
de l’imagination, de l’émotion.
On n’en ressort pas comme on y est entré.[5]

Alain Bourbonnais  

W latach 1972 – 1982 założone przez niego Atelier Jacob było jedynym miejscem w Paryżu, gdzie można było oglądać sztukę Brut, a Alain Bourbonnais  - jedynym człowiekiem we Francji, który miał dostęp do kolekcji Jeana Dubuffeta – czekającej na Wielkie Otwarcie  swojego muzeum w Lozannie.
Po dziesięciu latach intensywnej działalności Atelier Jacob zostało zamknięte, a w 1983 roku w Dicy[6] Alain Bourbonnais otworzył dla publiczności „Jaskinię Ali-Baby” jak powiedział o la Fabuloserie Michael Ragon.[7] My odwiedziliśmy je w słoneczne popołudnie 18 styczniu 2014 roku.

Alain Bourbonnais i Petit Pierre, 1983
Niezwykłe spotkanie

To był ostatni punkt naszego czterodniowego pobytu we Francji, najbardziej wyczekiwany i najbardziej niepewny.  Mieliśmy za sobą paryską wystawę z okazji 25 lat czasopisma RAW VISION (o której później) w Halle Saint Pierre (galerii u podnóża Bazyliki Sacre-Coeur), wizytę w Galerii Christiana Bersta i otwarcie wystawy z kolekcji Andrzeja Kwasiborskiego w Auxerre, którą udało się zorganizować dzięki staraniom Eugenie Jan – plastyczce i koordynatorce rocznego projektu wymiany artystycznej pomiędzy Płockiem a Auxerre p.t. „Razem / Ensemble.” Pomoc Eugenie była ogromna i bezinteresowna. Mimo nakładu pracy związanego z organizacją wystawy skontaktowała się z rodziną Bourbonnais i nakłoniła ich do przyjazdu z Paryża do Auxerre. Trzeba pamiętać, że była zima. La Fabuloserie jest wtedy zamknięta (otwarta między 1 kwietnia a 1 listopada). Przyjechała Caroline Bourbonnais wraz z córką Sophie i jej mężem Markiem.

Marek, Andrzej, Sophie, Iwonka i Caroline, 18 stycznia 2014 w Parku pp. Bourbonnais

Od samego początku kontakt był niezwykle intensywny i przyjacielski.  Po otwarciu wystawy szybko poszliśmy na obiad i ruszyliśmy do Dicy.  Zwiedzanie zaczęliśmy od końca, od Parku. Choć dzień był piękny, słoneczny, należało pamiętać, że to styczeń i szybko się ściemnia. Dlatego gospodarze zaproponowali nam teren po drugiej stronie muzeum.  Alain kupił go, gdy kolekcja się rozrastała, choć były tu same chaszcze i podmokłe ziemie.

Marek żartuje, że mieszkanie w sąsiedztwie Alaina było niebezpiecznie ponieważ kupował wszystko co otaczało jego dom.

Atelier Alaina Bourbonnais
Dom pp. Bourbonnais (widok z ulicy)
Przez piękny XVI-wieczny domek przeszliśmy do ogromnego ogrodu ze stawem pośrodku i atelier Alaina Bourbonnais (sam je zaprojektował i nadzorował budowę, podobno plany malował robotnikom na ziemi patykiem) z jednej a karuzelą Piotrusia z drugiej strony.

Karuzela Piotrusia

Fantastyczny widok. Rozmawiając idziemy po woli, jest kilkanaście stopni a słońce pali jak w kwietniu.
Mijamy metalowe „Wiatrowskazy” (Girouettes) Jean'a Bertholle’a i „Małą Afrykę” (la petite Afrique) z betonu Jules Damloup’a,  blaszanego Łosia Alpo i cementową parkę Roberto Vassalo zwanego Vlo. Ławeczka. Chwila na zdjęcie i dochodzimy do szopy, za którą jest wejście do Karuzeli Piotrusia. Szopa to warsztat, w którym są naprawianie elementy z karuzeli.

Jean Bertholle

Jules Damloup
Na drzewie tabliczki własnoręcznie wykonane przez Petit Pierre’a „Zakazane dla samochodów”, „Zabronione dla psów, bardzo proszę”.  Dalej na siatce: „Wejście 15 do 20 osób”, „Karuzela od 15 do 19 godziny”.  Z boku zdjęta tabliczka z napisem: „Karuzela działa w każdą niedzielę  od 15 h do 19 h jest zabronione przyjeżdżać z wizytą do Karuzeli w inne dni tygodnia, nawet w sobotę, bardzo proszę 1974”

Mechaniczna akuszerka do cieląt Pierre'a Avezard'a
Płot otaczający Karuzelę. Prawda, że malowniczy :-)
To tu Karolina pokazuje nam jedno z wielu urządzeń,  które wymyślił Pierre Avezard[8]-  mechaniczną akuszerkę - maszynkę do wyciągania cieląt z brzuchów matek. Dotknięty zespołem Franceschettiego-Kleina[9], głuchoniemy od urodzenia Pierre Avezard zwany Piotrusiem (Petit Pierre) przez całe życie wypasał krowy.  Jego inteligencja i kreatywność objawiła, gdy skonstruował dla swego gospodarza dystrybutor pożywienia dla krów[10], a dla siebie podwieszane łóżko (miało go chronić przed złośliwościami kolegów). Swój najsłynniejszy wynalazek „karuzelę Piotrusia” zaczął budować w 1937 roku w stodole gospodarza. Przez 40 lat, w wolnych od pracy chwilach, zbierał wszystko czego ludzie chcieli się pozbyć: puszki, kawałki metalu, drewna , opony i przerabiał je w niezwykłą machinę.

Pierre Avezard i jego krowy

Swoją karuzelę wyposażył  w panel kontrolny zasilany przez mały silnik elektryczny, który poprzez system pasów i przekładni uruchamiał „scenki rodzajowe” w różnych miejscach karuzeli. Bohaterem tych przedstawień był często sam Petit Pierre. Jego metalowa figurka występuje m.in. w scenie balu na wsi, gdzie tańczy ze swoją ulubioną krową.

Panel sterowania karuzeli
Widząc rosnące dzieło szef Avezarda dał mu mały kawałek ziemi i domek, przy którym wkrótce Piotruś postawił drewnianą, wyrastającą ponad 23 metry w górę, wieże Eiffel’a. Pod koniec lat 60. XX wieku „Karuzela Piotrusia” stała się lokalną atrakcją, odwiedzaną w każdą wiosenną i letnią niedzielę przez całe rodziny  z wioski i okolic. Przyjeżdżali również goście z Paryża i innych miast Francji, a także z Holandii i Anglii. Zdarzało się, że pod płotem stało 60, 70 samochodów, a przed wejściem czekały setki chętnych do zwiedzenia.

Lecą samoloty

Mina Jędrusia bezcenna :-)

Jest też czołg

"Spójrz! Elektryczna krowa!"
Zagłębiam się


"Jest zabronione przyjeżdżać z wizytą do Karuzeli w każdy inny dzień tygodnia, dziękuję"

Malarnia Piotrusia. To tu odnawiał swoje zabawki.

Zakątek relaksacyjno - regeneracyjny

Karuzela często gościła ekipy telewizyjne. Jeden z dokumentów („Petit Pierre”) nakręcony przez Emmanuela Clot w 1980 roku zdobył nawet Cezara na Festiwalu w Cannes (najlepszy krótki metraż) i był nominowany do amerykańskiego Oskara.  Powstała też książka dla dzieci i dwie sztuki teatralne. Jedna z nich autorstwa kanadyjki z Quebecu Suzanne Lebeau w reż. Maud Hufnagel (premiera w 2002 roku w Montrealu) odniosła ogromny sukces; ponad 200 przedstawień w Kanadzie, Francji, Szwajcarii, Hiszpanii i Meksyku i adaptacja na język chiński. 

Jakby życie zamarło


Wieża Eiffle'a wg Petit Pierre'a

W 1970 roku Karuzela liczyła kilkaset obiektów (figur postaci, pojazdów, zwierząt, maszyn rolniczych) z pomalowanego metalu i skomplikowany systemem mechanicznych przekaźników, którymi Petit Pierre, siedzący w budce uruchamiał, m.in.: bicze wodne, polewając zaskoczonych, zbyt ciekawych, gości. Z czasem Piotruś, który osiągnął już wiek 70 lat, podupadł na zdrowiu. Opuszczona Karuzela zaczęła popadać w ruinę, niszczona przez pogodę (woda, rdza i wiatr, który przewrócił wieżę Eiffle’a) oraz wandali. Piotruś uruchomił ją ostatni raz 25 sierpnia 1985 roku. Miał wtedy 75 lat i od kilku lat przebywał już w Domu Opieki w Jargeau. Na domiar złego zaplanowano w tym miejscu autostradę. Wtedy Caroline’a i Alain Bourbonnais wraz z grupą wolontariuszy zdemontowali, przetransportowali Karuzelę w Dicy, ponad 100 km od miejsca, gdzie stała pierwotnie. Ponowne jej otwarcie nastąpiło w 1989 roku, rok po śmierci Alaina Bourbonnais.

Marek uruchamia machinę. Hałas jest niesamowity. Nie wiemy, gdzie mamy patrzeć. Wszystko robi ogromne wrażenie. Samoloty latają po niebie, metalowe figurki zaczynają się poruszać, kury dziobią zboże, krowy się kręcą, ciuchcia pędzi, jadą samochody i rowery, pracują rolnicze maszyny.

Ja robię zdjęcia...


...a Marek pozuje ze zdjęciem Piotrusia. To w tym miejscu siadał na koniec, aby zagrać na Sitarze.

Sitar


Często pojawią się tabliczki z napisami (z błędami):  „Patrz jak czas płynie” przy zegarze, „Zobacz jak ludzie jedzą”, „Patrz na elektryczną krowę” – to tu krowa podnosiła ogon i sikała na widzów, a nieopodal samoloty zrzucały bomby.

Potem Marek pokazuje nam sitar, skonstruowany przez Piotrusia. Wizyta zawsze była przemyślanym spektaklem. Zwiedzanie miało swój początek, punkt kulminacyjny i koniec. Piotruś przykładał Sitar do ucha i z ogromnym skupieniem na twarzy uderzał w struny jednym placem. „Chwila muzyki przed wyjściem” – brzmi napis na tabliczce obok. Przedstawienie skończone. Mamy szczęście, bo nasi gospodarze wpuszczają nas do szopy w której następuje konserwacja Karuzeli. To miejsce, do którego zwykły widz nie ma wstępu.

narzędzia w warsztacie przy Karuzeli


W warsztacie Zbychu, Andrzej i Marek

etykiety

półki w warsztacie

Wejście do warsztatu


Arka Noego Camille Vidal
Adam i Ewa Camille Vidal

Oszołomieni idziemy dalej. Mijamy czerwony mur wykonany przez Alaina jako tło dla motywów roślinnych i medalionów z tłuczonych talerzy wykonanych przez Francois Portrat’a (którego zobaczymy jeszcze w budynku la Fabuloserie) oraz dla cementowych postaci Camille Vidal (Arka Noego). Camille  (1884-1977) pracował w cementowni od 15 roku życia, a następnie jako kamieniarz w Agde. Będąc już na emeryturze lubił czytać  w „Midi Libre” krótkie komiksy o profesorze Numbusie.[11] Szalony profesor był pierwszą postacią którą wyrzeźbił w zbrojnym cemencie, a potem powstały kolejne: sąsiedzi z Agde, a także jego idole; Pepone i Don Camillo, Churchill, Clemenceau, Adam i Ewa czy Jane Mansfield w bikini.  

Wreszcie dochodzimy do  ogromnej dekoracji, którą można zobaczyć w krótkometrażowym filmie „Turbulent’s Band” (1977). Od początku lat 70. XX wieku „Niesforni” („Turbulents”)  stają się głównym celem aktów twórczych Alaina w Dicy.  Tworzył je w wolnym czasie. Stanowiły próbę połączenia rzeźby, obrazu, dźwięku, ruchu, w jednym, totalnym, dziele, które zawierałoby w sobie reżim baletu i szaleństwo jarmarcznej karuzeli. Tworzy je z odpadów, takich jak puszki, kości, resztki tkanin, koronki i pióra, które przywiązuje do drucianego stelaża pokrytego pomalowanym papierem. Powstały fantastyczne postacie, czasem kilkumetrowe. Są one sterowane poprzez mechanizmy, które nadają im dziwny, „urywany” ruch powodując „piekielny” hałas i przypominają  gigantyczne zabawki. Można nimi sterować od środkach. Są gotowe do tworzenia teatru. Bourbonnais mówił o nich „plemię” i marzył, aby wystąpiły w burleskowej operze – le BEC, czyli Baroque Erotique Contemporain (Współczesny Erotyczny Barok).

Dekor do Turblent's Band

Udaje mu się nakręcić z nimi w sumie trzy filmy – „Turbulent's Band”, „Tricyclo” (kolejny krótki metraż z udziałem 8, prawdziwych, kobiet i jednego „Niesfornego”) oraz „Osso Bouco handlarz koronek”.  Dziś „Niesforni” siedzą w wielkim garażu po drugiej stronie ulicy, kiedy tam się znajdziemy Andrzej wejdzie do środka jednego z nich.

Przed wejściem do La Fabuloserie

Szyld autorstwa Alaina Bourbonnais

Teraz tam idziemy. To niezły labirynt. Już pierwszy jego element „Tunel” sprawia dość klaustrofobiczne wrażenie. Wąski korytarz z umieszczonymi we wnękach ścian pracami.  Kilka kroków od wejścia jest przejście do Jadalni  Podesty (la Salle à Manger de Podesta).

Andrzej i Podesta



Są tu niezwykle jaskrawie zdobione meble (stół, kredens, krzesła, żyrandol). Dominuje piekielna czerwień i złoto. Wszystko własnoręcznie wykonał Giovanni Battista Podestà (1895 – 1976) -trzynaste dziecko w rodzinie chłopa z Lombardie we Włoszech. Jego ojciec zmarł, gdy był małym chłopcem. Małego Giovanniego wychowywała matka, w otoczeniu dwunastu sióstr . W wieku dziesięciu lat Giovanni opuścił szkołę i zatrudnił się jako murarz, aby pomóc rodzinie. W 1914 roku, kiedy wybuchła I wojna światowa, poszedł na front. Po wojnie zarabiał jako karabinier  w Laveno, a następnie był zatrudniony jako robotnik w fabryce ceramiki.

Sophie w Jadalni Podesty



Od 1925 roku, na prośbę żony Marie-Henriette Nobili, tworzył swoje prace. Jego aktywność artystyczna kończy się w 1974 roku wraz ze śmiercią Marie-Henriette. Początkowo tworzył jedynie obrazy olejne na płótnie, które uwielbiała jego żona. Później zaczął malować na przedmiotach codziennego użytku: talerze, wazony, skrzynki, kredens, stół, na których  powstawała ikonografia przypominająca motywy (często apokaliptyczne) ze średniowiecznych obrazów. Tworzył też laski i płaszcze, w których chodzi po ulicach miasta. Lubił mówić: „To Stwórca wskazuje mi co mam robić, jestem jedynie ręką, którą on prowadzi”. Kiedy umarł córka bardzo chciała się pozbyć mebli. O tym jak nieznośne musiało być życie z religijnym fundamentalistą świadczy fakt, że kiedy Alain pojechał po meble otworzyła mu dziewczyna w krótkiej spódniczce i mocnym makijażu. W czasach kiedy, żył Podesta, takie rzeczy, w tym domu były nie do pomyślenia.

Podesta i jego żona w Jadalni

Układ la Fabuloserie jest następujący:  Le Tunel (Tunel) z pracami La Carre Galimard Simon, Twarzami Marie-Rose Lortet, karabinami Robillard’a i – odnowioną niedawno (pomalowano, m.in. ściany na czarno, aby wydobyć moc kolorów) - Jadalnią Podesty,  La Passerelle (Brama)  z pracami Rene Guivarch i  Jean Rosset, le Tambour rose (Czerwony bęben), La Salle de l’Automabule (z machinami Francois Monchartre’a, Jaberem i  z lalkami Reinaldo Eckenbergera), l’Escalier (Schody) z lalkami Nedjara[12] i wreszcie Poddasze białe i czarne (le Grenier blanc, le Grenier  noir).

Karabiny Robillard'a w kolekcji la Fabuloserie, wnęki w ścianach, Tunel

Reinaldo Eckenberger

Białe poddasze to królewstwo: Jano Pesset’a[13], Paul’a Duhem’a, Francois Portat’a, Alain’a Genty (terakotowe stwory, smoki), Pascal’a Verbena[14], Emile’a Ratier’a[15]


Emile Ratier

Emile Ratier

Emile Ratier

Pascal Verbena

Pascal Verbena

Pascal Verbena



Wg Laurenta Danchina w kolekcji Bourbonnais dominują dzieła bliższe jarmarcznym, ludycznym zabawkom, karnawałowym kostiumom, obiekty parateatralne, asamblaże, machiny, lalki, dzianiny, wyszywanki, postacie zwierząt i ludzi w cemencie lub wyrzeźbione w drzewie.  Bourbonnais uwielbiał wszystko co się rusza, kręci, dźwięczy, zgrzyta, kręci głową jak marionetki lub potwory z ludowych przedstawień. Takie są prace Verbeny i Ratier. Większość wykonana została  materiałów z odzysku:  drzewo z rozbitych łodzi, starych pończoch (Eckenberger), starych sznurków, szmat (Marshall), popsutych zabawek (La Carre Galimard Simon), kart do gry - przedmiotów, których sam używał do tworzenia własnych prac.

Mijamy poddasze czarne - królewstwo Yanco Domsic’a, Aloïse i Mileny Pelosi. I wreszcie pokój Francisa Marshalla. Wieje tu chłodem i zaduchem starych szmat. Mam gęsią skórkę. To tak wyobrażał sobie daleką francuską prowincję jej autor.








Po minie widać jak to pomieszczenie wielkie na mnie zrobiło wrażenie
 







Marshal urodził się w 1947 w la Frette-sur-Seine w regionie Île-de-France, w słonecznym departamencie Val-d'Oise. W 1969 roku, w wieku 23 lata, jako młody nauczyciel, przeniósł się na północ do Trouville-La-Haule w Normandii.  Zmiana przedmieść paryskiej metropoli na malutką wioskę na północny była dla niego ogromnym szokiem.

Ludzie z czerwonymi nosami i bladymi twarzami, źle ubrani, źle dobrani, kobiety ze złym makijażem,  złe jedzenie i ten przejmujący rozrywający poły płaszczy i spódnic wiatr… wszystko było nowe, obce i… inspirujące do tworzenia wypchanych lalek.  Nazywał  je „bourrages” ( z fr. wypychanie, napychanie, a także.. dżem). Kawałki szmat, wkład z sienników i materaców oraz ręczniki wciskał do nylonowych rajstop i obwiązywał konopnym sznurkiem. Z lalek tworzył instalacje; pokój jadalny, małżeńskie łoże, poczekalnie, itp. Często dodawał opisy, cytaty, konteksty. Stworzył około 400 bourrage’y, z których część tzw. „les Aventures de Mauricette” (Przygody Mauricette) znajdują się od 1975 roku w kolekcji Fabuloserie.

Budował mroczne światy, opowieści o dorastaniu na prowincji, o dojrzewaniu i zmianie jaką wywołują obyczaje, kultura w życiu każdego człowieka. „Moje prace są dla mnie refleksją nad tym co mnie otacza, chce opowiadać o kondycji ludzkiej” – mówił sam autor.  W 1971 roku spotkał Alaina Bourbonnais. Rok później miał wystawę w Atelier Jacob.  Michel Ragon, krytyk sztuki, uważa, że prace Marshalla przywołują klimat rodem z Becketta, a także Kantora. Ja dodałbym jeszcze Hasiora. Jest w tym jakaś dramaturgia. Mroczna, lepka i odpychająca sztuka upadku. To niezwykle mocne doświadczenie, które chłonie się z otwartą gębą, i o którym nie mogę zapomnieć.

Jeden z Niesfornych

Co to?

Półka z materiałami Alaina Bourbonnais

Niesforny mnie obserwuje

Z Fabuloserie wychodzimy przez garaż pełen „Niesfornych” a następnie do małej salki kinowej i Sali z pracami Nek’a Chand’a – znajdującym się chyba w każdej liczącej się na świecie kolekcji art brut.
La Fabuloserie nie zmieniło się chyba zbytnio od czasów, kiedy krzątał się tu Alain Bourbonnais. Przy niektórych pracach są biogramy pisane na maszynie, czasem odręcznie. Papier jest nieco pożółkły. Sophie i Marek mówią, że trzeba to unowocześnić. Dostosować do nowych czasów. Nie wiem. Mnie się tak podoba. Wygląda tak jakby Alain wyszedł na chwilę i zaraz miał wrócić.  Jedno jest pewne… widać, że Bourbonnais angażując w swoją pasję całą rodzinę: swoją żonę – Caroline, dwie córki – Sophie i Agnes, wiedział dobrze co robi.

Historyczne plakaty Atelier Jacob
Po woli się żegnamy. Ostatnia lampka wina i plany na przyszłość.  Mam nadzieję, że się spełnią.

Iwonka w domu pp. Bourbonnais

Caroline Bourbonnais, Eugenie Jan i ja


Ja też tak chcę :-)

Fotografie są mojego autorstwa oraz Andrzeja Kwasiborskiego, Iwony Iwanowskiej i Zbyszka Chlewińskiego. Dziękuję im za wspólne chwile.

Źródła:
„Art Burt. L’instinct createur” (Gallimard, 2006)
Laurent Danchin, „Aux Frontieres de l’art brut. Un parcours dans l’art des marges” (Lelivredart, 2013)
„La Fabuloserie. Art hors-les-normes – art brut” (Albin Michel, 2009)



[1]  (z fr.) „Marzenie stało się rzeczywistością…” taki wpis Carolina Bourbonnais umieściła na str. 1 książki „La Fabuloserie. Art hors-les-normes – art brut” Albina Michel’a (Paris, Albin Michel 2009) podarowanej Andrzejowi Kwasiborskiemu podczas pobytu w Dicy.  W tym samym miejscu Sophie Bourbonnais dodał „Jestem szczęśliwa mogąc gościć tak wielkiego znawcę art brut. Z wyrazami przyjaźni. Sophie.”

[2] Alain Bourbonnais (1925 – 1988) - architekt i artysta francuski. Zaprojektował m.in. Grand Théâtre de Luxembourg, wybudowany w latach 1960 - 1964 , paryską stację RER „Nation.” Znany jest również jako twórca ważnej kolekcji sztuki nieprofesjonalnej zwanej art Hors-les-Normes (Art brut), w skład której wchodzą: „automaboules” François Monchâtre’a, „bourrages” Francis’a Marchall’a, lalki Miguela Amate, Michel’a Nedjar’a, Rinaldo Eckenberger’a a także mistyczna Kuchnia Giovanniego Podesta czy karuzela Piotrusia. W 1978 r. Alain Bourbonnais był jednym z kuratorów wystawy „Les Singuliers de l’art” w Muzeum Sztuki Nowoczesnej Miasta Paryża, na którą wypożyczył 345 prac ze swojej kolekcji. W roku 1972 postanowił otworzyć Atelier Jacob i zaprezentować własną kolekcję sztuki brut, używając do jej określenia - zgodnie z sugestią Jean’a Dubuffet - terminu „art Hors-les-Normes.” W 1983 roku, na terenie nieruchomości, którą w latach 60. XX wieku nabył w Dicy (region Yonne) uruchomił muzeum-galerię „la Fabuloserie”, obecnie zarządzane przez wdowę Caroline Bourbonnais. Obok 1200 prac 120 twórców można tam również podziwiać prace Alaina Bourbonnais: les Turbulents (Niesfornych) - wielkie groteskowe postacie, które przypominają karnawałowe maszkarony i ludyczne kukły. La Fabuloserie odwiedza rocznie 15 000 osób.

[3] Jean Dubuffet wymyślił nazwę „art brut” (patrz wpisy: Historii i kalendarium art brut oraz w „Art. Brut. Odkrycie”)

[4] Więcej na ich temat w moich poprzednich wpisach: Historii i kalendarium art brut oraz w „Art. Brut. Odkrycie”
[5] (z fr.) „To świątynia marzeń, wyobraźni i emocji. Wyjdziesz stąd inny niż wszedłeś.” – na podst. „La Fabuloserie. Art hors-les-normes – art brut”, Paris, Albin Michel 2009, s. 2

[6] Dicy – miejscowość i gmina we Francji, w regionie Burgundia, w departamencie Yonne, 150 kilometrów od Paryża drogą A6 (1,5 h) lub 50 km z Auxerre również A6 (ok. 40 min.). Według danych na rok 1990 gminę zamieszkiwało 300 osób, a gęstość zaludnienia wynosiła 29 osób/km² (wśród 2044 gmin Burgundii Dicy plasuje się na 614. miejscu pod względem liczby ludności, natomiast pod względem powierzchni na miejscu 910.).

[7] Michel Ragon (ur. 24 czerwca 1924) - francuski pisarz, krytyk i historyk sztuki, historyk sztuki , historyk literatury proletariackiej, historyk anarchizmu. Jest również jednym z pierwszych amatorów Art Brut : w 1946 roku poznał Gastona Chaissac’a i poświęcił mu artykuł w czasopiśmie Henry’ego Poulaille’a „Maintenant”. Był przyjacielem Jean Dubuffet . W 1983 roku napisał przedmowę do katalogu la Fabuloserie – o kolekcji swojego przyjaciela, architekta Alaina Bourbonnais.
On też stał się w 1949 roku francuskim rzecznikiem grupy artystycznej Cobra (Jorn Dotremont, Corneille, Constant, Pierre Alechinsky ... )

[8] Pierre Avezard, zwany Petit Pierre (Piotruś), urodził się w Vienne-en-Val, w departamencie Loiret (Region Centralny), 30 grudnia 1909 roku jako wcześniak. Zmarł w Jargeau, w departamencie Loiret (19 kilometrów na wschód od Orleanu i 119 kilometrów na południe od Paryża) 24 lipca 1992 w wieku 82 lat.

[9] zespół Treachera-Collinsa, w skrócie TCS  - dyzostoza żuchwowo-twarzowa (spotykana jest także nazwa zespół Franceschettiego-Zwahlena-Kleina) – zespół wad wrodzonych o podłożu genetycznym, opisany po raz pierwszy w 1900 przez brytyjskiego chirurga i okulistę Edwarda Treachera Collinsa. Wywoływany przez mutację chromosomu 5, zdarza się raz na od 10 do 50 tysięcy żywych urodzeń. Przejawia się znacznie pomniejszoną żuchwą, zniekształconymi (skośnymi) oczami oraz zniekształconymi (lub brakiem) małżowinami usznymi.

[10] Było to urządzenie, które dzięki zmyślnemu mechanizmowi, pod który podczepiony był metalowy samolot z koszyczkiem, dosłownie „bombardowało” burakami.
[11] Profesor Nimbus to postać z czterokadrowego komiksu francuskiego stworzony i zaprojektowany przez André Daix (prawdziwe nazwisko André Delachanal) w 1934 roku. Powstało ponad 13.000 przygód, które były publikowane przez niemal 60 lat, we francuskiej prasie codziennej. Nimbus był  łysym mężczyzną z włosami ułożonymi w znak zapytania i okrągłymi okularami na nosie. Jego przygody są krótkie, a żart prosty. Dziś profesor Nimbus jest symbolem szalonego naukowca. Nimbus pojawił się też w polskojęzycznej prasie  (jako „Przygody Rafała Pigułki”). Był to, wydawany w Lens dziennik „Nardowiec.” W najlepszych czasach miał prawie 60.000 abonentów (Belgia, Holandia, Anglia, a nawet USA).
[12] Michel Nedjar (ur. 1947 w Soisy-sous-Montmorency, region Val-d'Oise, Francja) pochodzi z rodziny algierskich Żydów mieszkających w Paryżu. Jego ojciec był krawcem, matka miała polskie korzenie. Gdy się urodził większość członków jego rodziny nie żyła. Byli ofiarami Holocaustu. W wieku około 13 lat, odkrywając książkę „Noc i mgła” Alaina Resnais zdał sobie sprawę ze skali tego ludobójstwa.

Jako nastolatek uczył się krawiectwa, pracował w różnych zakładach odzieżowych i nawet brał pod uwagę karierę projektanta mody. Ale jego niezdolność do służby wojskowej i początek gruźlicy doprowadziły go do zerwania ze światem mody.

Pomiędzy 1970 a 1975 r. odbył serię podróży do Maroka, Meksyku i Azji. Odkrył tam i zafascynował się sztuką grobową i lalkami związanymi z kultem śmierci. Fascynowała go ich magia i symbolika.
Po powrocie do Paryża w 1976 roku, zaczął tworzyć swoje pierwsze lalki ze szmat. W tym samym czasie wraz Madeleine Lommel i Claire Teller rozpoczął, pod nazwą „Aracine”, tworzenie kolekcji art brut. Po 25 latach, stała się ona najważniejszą i największą kolekcją tej sztuki we Francji (od 2010 jest częścią Muzeum LAM w Lilla). W 1980 zaczął rysować. Mniej znana jest jego twórczość jako filmowca eksperymentalnego.

[13] Jano Pesset, urodził się w Saintes w Charente-Maritime w 1936 roku. Został wychowany przez babcię. W 1957 roku przeniósł się do Paryża, gdzie pracował jako pakowacz i magazynier. W wolnych chwilach zbierał pędy bluszczu, leszczyny i korzenie, które służyły mu do odtwarzania scen z dzieciństwa i stanowiły wyraz bunt przeciwko społeczeństwu . Po przejściu na emeryturę, dodaje do swych rzeźb refleksje filozoficzne (na podst. noty biograficznej z książki „La Fabuloserie. Art hors-les-normes - Art brut” Albina Michela, 2009).

„Istotne jest, aby robić sztukę nie po to,  by zarabiać na życie, ale przede wszystkim po to, by życia nie stracić. Tworzyć aby być, żyć, aby być wolnym i nie zostać połkniętym przez to wszystko.” – Jano Pesset.

[14] Pascal Verbena urodził się w 1941 roku w Marsylii, we Francji. Mieszkał w (dzielnicy) Starym Porcie , gdzie jego matka sprzedawała ryby. W wieku szesnastu lat zaciągnął się na statek do pracy. Po powrocie, postanowił pójść do marynarki wojennej. Ożenił się kilka lat później i znalazł nocną pracę na poczcie w Marsylii. W dzień wędkował i zbierał korzenie, które przechowywał w swojej pracowni, zanim ponownie tchnął w nie życie. To było jego ukryta pasja. Budował konstrukcje z drewna napędzane różnymi mechanizmami. Składały się z wielu przesuwanych drzwiczek, szuflad, klap i skrytek, w które chował małe postacie lub abstrakcyjne formy wyrzeźbione w tym samym materiale.

Tworzył także ołtarze i rzeźbione obrazy, na których zazwyczaj pojawiły się fantastyczne zwierzęta. Jego ostatnie prace są wykonane z kory, kamieni i kawałków wraków statków.

[15] Emile Ratier (1894-1984) pochodził z rodziny rolniczej osiadłej w zachodniej Francji, w Soturac. Brał udział w I wojnie światowej. Po wojnie wrócił na rodzinną farmę. Potem sprzedawał drzewo. Był też szewcem. Począwszy od 1960 roku, gdy jego wzrok stopniowo się pogarszał (aż do całkowitej ślepoty) zaczął popadać w depresję.

Walcząc z chorobą zaczął pracować w drewnie, z którego tworzył ruchome rzeźby poruszane na korbę i wydające różne dźwięki. Szumy i piski pozwoli mu sprawdzać czy obiekt jest dobrze wykończony i czy właściwie się porusza. Tworzył karoce, karuzele, zwierzęta a także Wieżę Eiffel’a i wszelkiego rodzaju nietypowe pojazdy.